poniedziałek, 26 listopada 2012

na poprawę kondycji nordic walking

Kije kupiłam już chyba 4 lata temu. Był taki czas, że chodziłam regularnie. Uwielbiałam ten rodzaj ruchu. Ale po jakimś czasie z braku chęci i motywacji odstawiłam je w kąt. Potem przyszła ciąża, małe dziecko i kije nadal stały w kącie :)
Ale od 3 miesięcy znowu zaczęłam maszerować.  Wróciły chęci i motywacja. Może to związane z imprezami  które czekały i czekają a może z tym żeby poprawić kondycję bo czasami nie nadążam za moim Osinkiem. Sama nie wiem ale najważniejsze, że wyciągnęłam kije z kąta i maszeruję. Podczas treningu odpoczywam, mam czas na przemyślenie różnych spraw, zastanowienie się nad minionym dniem a jak maszeruję z mamą to na plotki:) Po godzinnym treningu jestem zmęczona ale także zrelaksowana.

Nordic Walking łączy w sobie najlepsze cechy idealnej aktywności ruchowej dla wszystkich, gdyż:
- jest łatwy i szybki do nauczenia na poziomie podstawowym,
- mogą go uprawiać niemal wszyscy, bez względu na wiek, wagę i wyjściowy poziom sprawności fizycznej,
- jest możliwy do uprawiania wszędzie i w każdym czasie, w dowolnym klimacie, w dowolnym terenie, na każdej nawierzchni i przez cały rok,
- jest 40%-50% efektywniejszy niż marsz bez kijów,
- efektywnie trenuje wszystkie mięśnie kończyn dolnych, prostowniki kończyn górnych, wzmacniając mięśnie tułowia, ramion, barków a także brzuch.

No i najważniejsze zgubiłam kilka kilogramów! Dlatego polecam to świetny sport dla ludzi którzy nie koniecznie lubią duży wysiłek fizyczny. I to nie prawda, że nordic walking jest tylko dla "starych" ludzi!

pozdrawiam

Basenowa niedziela z przebojami

Od kilku tygodni planowaliśmy wypad z Osinkiem do pobliskiego Aquaparku. Zabraliśmy ze sobą moją mamę i jej siostrę aby były dodatkowe ręce do opieki:)  
Przydały się jak rodzice chcieli popływać sami:)
Młody uwielbia wodę ale nigdy nie byliśmy z nim na basenie. Jakoś nie mogliśmy się wybrać i trochę obawiałam się jak Oskar zareaguje na te wszystkie nowości.
Moje obawy były bezpodstawne młody był zachwycony! 

A o to dowody:
Jedziemy na wycieczkę bierzemy mimia pod pachę:)


Szaleństwa w wodzie 
Najpierw spokojnie a potem ile sił w rączkach!
Podobało mi się, że było dużo atrakcji dla maluchów i basen z bardzo ciepłą i płytką wodą. 
Fajna sprawa! 
Z tatą najlepiej bo tata pozwala na wszystko - mama to panikara:D



Z mamą fotka też musi być! Aby nie było, że mama Osinkiem się nie zajmowała:) 

Słów kilka o przebojach niedzielnych. 
Zaczęło się przy wsiadaniu do samochodu. Męnż, nie wiem jak on to zrobił, zresztą on też nie wie jak to się stało, ale  uderzył Osnikową główką w kant drzwi i nabił mu porządnego guza! ( widoczna na zdjęciach czarna plama na czole maluszka)
Po południu młody kręcił się w kółko, kilka razy próbowałam zająć go czymś innym ale on był uparty (to po mamusi ma tę cechę) i nadal się kręcił. Skończyło się tym, że Osinkowi zakręciło się w głowie i padł nosem prosto do swojego ulubionego garnuszka z Fisher Prica! Kolejny lament i  rozbity nosek.
Jakby tego było mało przed samym spaniem robiliśmy mleczko w kuchni, młody cieszył się, że dostanie butelkę i nie "zmieścił się" pod stołem i uderzył czołem w blat! Dla równowagi ma czoło obite z dwóch stron!
Ach dobrze, że ten przebojowy dzień się skończył!

planujemy już kolejną wyprawę na basen bo było super!



środa, 21 listopada 2012

malowanie biura

Założyłam działalność! 
W końcu załatwiłam wszystkie formalności, wyszło trochę problemów ale udało się! A dziś moi panowie wzięli się za malowanie biura:)
Efekt końcowy pokażę Wam jak przywiozą meble.
A na razie ciężka praca podczas malowania :)



Podczas pracy Osinek nauczył się pięknie mówić DAJ! Ciągle powtarzał "tata dajj" :)



Już nie mogę doczekać się końca i oby mi się tam dobrze pracowało. 
pozdrawiam

wtorek, 20 listopada 2012

jajko mądrzejsze od kury cz.II

Wczorajsza kolacja. 
Męnż wcina jajecznicę a Osinek bawi się kromką chleba. Zaczął rozrywać, kruszyć i wyrzucać więc zabrałam mu kawałki mówiąc:
- Oskar nie baw się masz "sKÓRĘ" i wcinaj,
Oskar spojrzał się na mnie, macha głową  i mówi tak: 
- Mama nie koko, nie koko, mama pebek (chlebek)
Szczęka mi opadła i nic mu już nie odpowiedziałam tylko zaczęliśmy się śmiać ;D

A po chlebku zjedliśmy brokuła z sosem czosnkowym. Młodemu bardzo smakował a o to dowód:


Pozdrawiam

poniedziałek, 19 listopada 2012

spacerowe przedpołudnie

Słońca brak! 
Mimo to jet ciepło, nie ma wiatru, nie pada - pogoda sprzyja spacerowaniu.
Zabrałam Osinka na świeże powietrze. 
Biegaliśmy po podwórku, rzucaliśmy patyczki dla Lenki, zbieraliśmy kamyczki i małe muszelki, 
chowaliśmy się za drzewo i robiliśmy akuku.
Na koniec poszliśmy do babci.

 Osinkowy raj u babci czyli całe podwórko w kamyczkach!

Kamyczki muszą wylądować w kałuży 


Spadkowa taczka która prawie jest pełnoletnia! Babcia wyciągnęła dla Osinka zabawki po chrzestnym które stały na strychu. 
Taczka kiedyś była różowa!


Spacerek super! Dotleniliśmy się, poszaleliśmy i z wypiekami na twarzy wróciliśmy do domu na rosołek.

pozdrawiam

niedziela, 18 listopada 2012

po wekendowo

Nasz weekend zaczął się w piątek o 4:30 rano, miał zacząć się o 3:30 ale zaspaliśmy. Piątek i sobotę spędziliśmy w aucie w poszukiwaniu samochodu dla nas. Mieliśmy swój jeden typ upatrzony i tylko tego szukaliśmy. Przejechaliśmy setki km, bo to co na zdjęciu w necie wyglądało ładnie w rzeczywistości okazywało się niezłym bublem :/   
I tak najpierw Gdynia i jej okolice, a w sobotę Białystok,  Łomża i okolice. Zmęczeni, sfrustrowani i bez entuzjazmu jechaliśmy oglądać ostatni samochód z listy. 
Myślałam, że znowu nic z tego nie wyjdzie a tu miła niespodzianka :) Samochód spełnił nasze oczekiwania, cena była przystępna więc nie zastanawialiśmy się długo i spisaliśmy umowę :) 
Udało się kupiliśmy naszą "Skodziankę" a dokładnie skodę octavię!
Muszę wam się pochwalić, że mój brat jest mistrzem w targowaniu. Zawsze o tym wiedziałam ale nie spodziewałam się, że tak może zakręcić sprzedającego :)
Dzięki niemu zaoszczędziliśmy ładną kwotę!

Niedziela minęła spokojnie.
Męż całe  niedzielne przedpołudnie sprzątał auto a ja robiłam obiad oraz zajmowałam się moim urwisem, który przez dwa dni przebywał u babci i się bardzo za mną stęsknił. 
A popołudnie spędziliśmy oddzielnie. 
Ja w ramach pewnego projektu pojechałam na 2 godzinki na basen relaksować się a moje chłopaki popołudniowej drzemce odwiedzili znajomych i uzupełnili zapasy w lodówce ;)

Weekend minął nam szybko i bardzo intensywnie. Teraz czeka mnie pracowity tydzień i sporo załatwiania w związku z moją działalnością. Muszę także pozałatwiać sprawy z MOIM samochodem i w końcu odwiedzić Urząd Gminy i złożyć papiery o wpis do ewidencji - czas najwyższy bo czas szybko leci a tu trzeba pomału rozliczać się z dotacji z PUP.

życzę udanego tygodnia,
pozdrawiam 

wtorek, 13 listopada 2012

poparzona

Nie wiem jak to się stało, chwila nieuwagi i ręce załatwione !
Męnż smażył kotlety na obiad, młody spał, cisza, spokój - zapowiadało się miłe popołudnie. Do czasu kiedy postanowiłam "pomóc" z tym obiadem. Zgasiłam gaz pod patelnią i nie wiem jak to się stało  - zwaliłam patelnię z gorącym olejem! Trwało to sekundę i nawet nie wiem w jaki sposób, nawet nie wiem co ja chciałam zrobić z tą patelnią. 
Mąż odskoczył a ja postanowiłam złapać patelnię aby nie huknęła o podłogę. Taki odruch bezwarunkowy!
Efekt taki dłonie i nadgarstki poparzone. 
Pentanol w sprayu pomaga tylko na chwilę,zimna woda też tylko trochę łagodzi ból! 
w prawej dłoni boli między palcami, środek dłoni i nadgarstek a w lewej nadgarstek 
Jestem wściekła bo popołudnie zmarnowane, pisanie na komputerze sprawia ból, zaległości się tworzą i będą blizny!
Żeby głupota mogła latać to bym pod sufitem się znalazła - jak można łapać patelnię z gorącym tłuszczem!
Oj boli boli.....

pozdrawiam

pochrzcinowo

Udało się!!!

Po wielkich trudach w dniu 11.11.2012r. odbył się chrzest święty małego Ksawusia,
a dokładnie Ksawerego Szymona :)
Uroczystość była piękna, ksiądz z humorem i na luzie odprawił mszę. 
Maluszek całą mszę przespał, nawet podczas polania głowy nie płakał tylko otworzył oczka i dalej spał. Tatuś umiejętnie bujał całą godzinę:)
O to kilka fotek z tego dnia:


 Z tatusiem
 Główny bohater niedzielnego zajścia :)
Z babcią

Ksawuś z rodzicami 

Próba leżaczka przez Osinka! 
Przecież mój synuś musiał sprawdzić czy pod Ksawusiem się nie połamie :)

 Z moim kochanym synusiem
 Z chrzestnymi ( musiałam na palcach stanąć aby było mnie widać :) )

Bracia

Jestem zadowolona, że wszystko się udało i mam kolejnego synka :)
Kiedy trzymam Ksawusia na rękach to intensywniej myślę o drugim dziecku:)

pozdrawiam

piątek, 9 listopada 2012

Bob budowniczy

Pogoda za oknem nie sprzyja spacerom więc trzeba szukać jakiegoś zajęcia w domu aby Osinek nie zdemolował naszego salonu :)

KLOCKI od jakiegoś czasu stały w kącie i kurzyły się aż tu od wczoraj młody wyciągną pudełko i zaczął budować.
Tak mu się spodobało budowanie i oczywiście rozwalanie! 
Te drugie sprawia mu większą frajdę!
Budujemy ogromne wierze a młody piszczy ze szczęścia.

Budujemy!
 Rozwalamy!

Robimy cacy!
Jaką mu wielką radość sprawia rozwalanie. Młody ma takie iskierki w oczach i uśmiech nie schodzi mu z twarzy - bajecznie to wygląda! Uwielbiam mojego rozrabiakę!
Potrafimy tak bawić się przez kilka godzin! Osinkowi sprawia to wielką radość. Cieszy się, śmieje i z błyskiem w oku rozwala budowle. Uwielbia podawać klocki aby wierze były bardzo wysokie! 
Osinkowi coraz lepiej wychodzi łączenie klocków. 
Choć czasami nerwusek się denerwuje jak nie może ułożyć :)

pozdrawiam

środa, 7 listopada 2012

Nauczkowo i przed chrzcinowo

W niedzielę planowane są chrzciny Ksawerego.Planowane bo to za 4 dni i nie wiadomo co z tego wyjdzie. Mam być matką chrzestną maluszka. 
Rodzice dzieciaczka nie mają ślubu kościelnego tylko cywilny i zaczęły się schody. Jak to na wsi. Proboszcz musi pokazywać kto tu rządzi i stwarza problemy. Ksiądz wymyśli nauczki i jakieś przepytywanie jak to określił "z wiary" i dopiero może wtedy udzieli dziecku sakramentu. Rodzice się zbuntowali i postanowili ochrzcić dziecko w parafii Sary. Tamten ksiądz zgodził się bez problemów i nie naciskał ich na ślub kościelny. 
Wszystko było załatwione ale oczywiście nasz ukochany proboszcz musiał wcisnąć swoje 3 grosze i poinformował tamtego księdza, że łamie "ich zasady", że dziecko powinno być ochrzczone w parafii w której mieszka! No i coś tam nagadał tamtemu księdzu i ten zmienił zdanie. Ksiądz kazał donieść zaświadczenie z naszej parafii o tym, że ksiądz nie ochrzci. A ten nie chce dać zaświadczenia i koło się zamyka!
No i nauczki nas - tzn. rodziców i chrzestnych nie omijają. Byliśmy wczoraj na spotkaniu. Ksiądz opowiadał jak od strony praktyczno-technicznej będzie wyglądać chrzest oraz ciągle powtarzał, że to "szalenie ważny moment". To stwierdzenie powtórzył z milion razy w ciągu pół godziny! 
Skoro to taki szalenie ważny moment to czemu sprawiają takie problemy? Przecież powinno im zależeć na tym aby dziecko było ochrzczone. 

Nie wiem...
Rodzice w stresie, mój brat buntownik unosi się honorem. Dziś powiedział, że nie spodziewał się, że ksiądz mu będzie pod nogi kłody rzucał.
 Za 4 dni powinien odbyć się chrzest i tak naprawdę nie wiem co z tego wyjdzie......

poniedziałek, 5 listopada 2012

Wymuszanie prawie dwulatka

Tak moi drodzy przeżywamy bunt i wymuszanie mojego prawie dwulatka!


Młody od kilku dni nauczył się płakać na zawołanie! 
Prawie na każde NIE WOLNO i NIE RUSZAJ tak reaguje!
Jeśli mu czegoś nie dam, powiem donioślej żeby nie stukał, zabiorę mu coś albo powiem żeby nie ruszał bo np. wysypie mąkę czy płatki od  razu robi minę skrzywdzonego przez los dziecka, składa usta w dziubek i zaczyna bardzo śmiesznie płakać:) 
Tak bardzo smiesznie lamentuje, bo to nie do końca można  nazwać płaczem a raczej taką żałością. Wygląda to komicznie. 
Ostatnio tym swoim płaczem reagował na wszystko, nie można było odkurzać, zebrać zabawek, wynieść misia do pokoju czy zabrać komputera.
A jak się z niego śmieję i mówię, że taki duży chłopie a płacze jak dzidzia to biegnie do pokoju kładzie się na łóżko na brzuszku nóżki podwija i zaczyna swoje lamenty. 
Czasami krzyczy na mnie mama i wymusza abym przyszła go pożałowała a czasami tylko się kładzie i pod nosem piszczy i coś "gada". 
Jeśli za długo nie reaguję to dopiero zaczyna się koncert! Płacz, lament i krzyk jakby dziecko ze skóry było obdzierane!!!! Gdzie ten dzieciol się tego nauczył!
Nie wiem.....
Na początku biegłam, przytulałam, głaskałam, całowała ale odkąd zobaczyłam, że młody tak reaguje na każdy zakaz przestałam, bo to już pomału przeradza się w szantaż.
 Normalnie szantażysta mi rośnie jak nic:)
Ale ja się nie dam, o nie!


pozdrawiam

piątek, 2 listopada 2012

powraca



Powraca mój ukochany żarłoczek!!!! :) 
Osinek zaczyna ładnie jeść. Pięknie zjadł śniadanie (dużą kanapkę z wędlinką i sałatkę od taty) i drugie śniadanie (kabanosy i kanapkę z pasztecikiem) przed drzemką. Wcinał także jabłuszka i banany oraz słone paluszki. Ciągle chodził i powtarzał "niam niam".
Jeśli chodzi o wizytę u pediatry to nie byliśmy bo nasza pani doktor ma długi weekend! 
A panie w rejestracji powiedziały, że z takim problemem to inny lekarz nie przyjmie. Odesłały nas z kwitkiem i kazały zgłosić się w poniedziałek jeśli dziecko nadal nie będzie chciało jeść. Zapowiada się,  młodemu wraca apetyt, to już nie pójdę z nim do lekarza. 
Wydaje mi się, że to jednak jakiś wirus był i już wszystko wraca do normy
 i młody już nie mówi, że go boli brzuszek. 

Oskarek i jego Lenka, która ostatnio nie opuszcza małego nawet na krok.

Oskar i synek mojej koleżanki Igor ( pięciomiesięczny bobas) No i obowiązkowo Lenka:)
Młody lubi nosidełka i jeśli pojawia się u nas dziecko w nosidełku Osinek od razu pakuje swój tyłek i korzysta z okazji bujania się.

Ps. Nadal żyjemy czasem letnim. Młody nie przestawił się i robi pobudki po 6 rano a wieczorem pada na twarz ok godziny 20. Nie udaje mi sie go dłużej przetrzymać bo strasznie piszczy i sam ciągnie mnie do pokoju aby go położyć spać.

pozdrawiam

czwartek, 1 listopada 2012

wegetarianin



Osinek chyba będzie wegetarianinem. 
Od tygodnia nie je mięska. Na widok talerza z mięskiem ucieka, krzyczy "nie" a jeśli uda mi się coś wcisnąć do buźki to żuje i żuje a potem oddaje Lence. Każdy kawałek jaki trafi do buzi od razu jest z wielkim wstrętem wypluwany. 
Młody trzęsie się i robi straszną minę. Nie lubi też zup. 
Do tej pory był raczej mięsożerny. Nie było większych problemów z jedzeniem, chyba gdy był chory lub coś go bolało. 
Młody od tygodnia je sam nabiał. Serki, jogurty, kanapki z twarożkiem
 i pije swoje mleko oraz dużo wody. Wszytko co zje to do drzemki. Po południu ciężko go do czegokolwiek namówić. Na kolację pije mleko z kleikiem. 
Oskar nie wygląda na chorego, nie ma temperatury, gardło czyste, zębów nie widać a apetytu brak! Czasami skarży się na ból brzuszka. 
Jutro wybieram się do pediatry niech go obejrzy i może powie co mu jest.
Zaczynam się martwić bo tydzień czasu to już za długo aby młody tak marnie jadł. 

pozdrawiam