czwartek, 31 stycznia 2013

Osinkowa ospa

Osinek od kilku dni ma ospę wietrzną. 
Znosi ją bardzo dobrze, ma tylko kilka krostek na brzuszku, plecach i nogach. Jak oglądam te jego krostki to zastanawiam się czy to na pewno ospa bo jest ich naprawdę mało. Na twarzy ma jedną ale za to ogromną! Już jest strup i smaruję go oxycortem (zalecenie pediatry). Na szczęście nie ma temperatury i nie marudzi. Ma też całkiem dobry apetyt. Daje się ładnie smarować i sam pokazuje plamki na które mam położyć maść. Najbardziej lubi po smarowaniu biegać na golasa :) 
Oby było tak dalej!

Moja mama mówiła, że ja też tak delikatnie przechodziłam ospę to może w genach po manie odziedziczył :)

Od kilku dni czuję się kiepsko. Często boli mnie mocno brzuch. Wczoraj myślałam, że już pojadę na pogotowie tak źle się czułam. Miałam już przed oczami wizję leżenia w szpitalu i te okropne zastrzyki. Ale na szczęście duża dawka nospy uratowała sytuację! Dziś cały dzień leżałam w łóżku a żeby mieć spokój młodemu puściłam bajki. Od kilku dni ogląda ich dużo ale to jedyny sposób abym mogła spokojnie odpoczywać. Ale nie tylko bajki Osinek ogląda, uwielbia też telewizyjny hit! Pięknie  tańczy i śpiewa refren, który brzmi w jego wykonaniu tak: "ona tu je i tańci dnamnie" :) Ale mu ta piosenka sprawia radość!  Tylko jakoś nie udało mi się jeszcze jego nagrać podczas tych występów.
No i te mdłości nie mogę patrzeć na mięso, młody uwielbia kurczaka a mi on rośnie. 

A jutro 2 urodziny Osinka! Ale mi syn wyrósł nawet nie wiem kiedy :)
Jutro pierwsza impreza.
Tort czeka w lodówce - tata zapomniał kupić świeczki więc chyba się obędzie bez nich :) 
Moja niezastąpiona mama pomogła mi dziś przygotować na jutro urodzinowy obiad i upiekła przepyszne ciasto, więc nie będę musiała jutro szaleć w kuchni. Co ja bez niej bym zrobiła? Nie wiem... 

pozdrawiam

wtorek, 29 stycznia 2013

Mało nam....

.... tak mało nam atrakcji więc Osinek zapewnił nam kolejną. 

Ospa wietrzna!!!
Dziś byłam z nim u lekarza i pediatra potwierdziła moje obawy.
A na weekend zaplanowane urodziny.
W piątek przyjeżdża prababcia Osinka i ma przyjść moja mama a w niedzielę chrzestni z rodzinami i znajomi z dziećmi (dzieci chorowały na ospę)
Jeśli goście się nie wystraszą to imprezy się odbędą a jeśli nie to ogromny tort zjemy sami :)

pozdrawiamy Was uziemieni w domu :/

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Ewa gotuje... cz. II

Z racji tego, że męnż musiał jechać na badania to ja musiałam zajrzeć do kuchni i zrobić obiad.
Dawno tam nie zaglądałam i czułam się trochę dziwnie :)
 W sobotę oglądałam program Ewy Wachowicz i spisałam przepis na roladki z piersi kurczaka 
z marchewką i porem.

Muszę Wam się pochwalić, że wyszły przepyszne!
Nawet Osinek wcinał aż mu się uszy trzęsły :)
A ja się bałam, że nie będzie jadł i specjalnie dla niego zrobiłam schabowego - okazał się nie potrzebny.
A żeby było mało marchewki to zrobiłam jeszcze do tego surówkę z marchewki i jabłka.
A co dziś taki dzień marchewkowy:)



Podam przepis na roladki:
- pierś z kurczaka kroimy rozbijamy i doprawiamy przyprawą do kurczaka lub solą i pieprzem jak kto woli,
Farsz:
- 2 łyżki masła,
- 4 ząbki czosnku - siekamy,
- 1 marchewka - tarkujemy,
- 1 por - drobno kroimy,
- przyprawy sól i pieprz oraz zioła,

Przygotowanie:
Masło rozgrzewamy na patelni dodajemy czosnek i smażymy, dodajemy marchewkę i por, mieszamy i smażymy aż będzie miękkie doprawiamy solą, pieprzem i ziołami. Farsz nakładamy na mięsko i zwijamy roladki. Gotowe roladki obtaczamy w mące, jajku i bułce tartej i smażymy na złoty kolor. Podajemy ciepłe z ziemniaczkami i surówką.

Smacznego :)

Męnż stwierdził, że na deser to brakuje ciasta marchewkowego. Ale mi już nie chciało się wędrować do kuchni i zaproponowałam, że deser to on mógłby przygotować :)
Spojrzał się tylko i powędrował  do szafki po ciasteczka :)

pozdrawiam

piątek, 25 stycznia 2013

Tak na szybko

Dziś byłam na wizycie poszpitalnej w poradni K.
Długo zastanawiałam się do jakiego lekarza wybrać się. Do tej poradni co chodziłam do tej pory nie chciałam iść bo nie lubię tego gburowatego gin. Dlatego zmieniłam poradnię i lekarza aby już nie mieć kontaktu z tamtym człowiekiem.  Czekając na wizytę przeczytałam informację wywieszoną na drzwiach do gabinetu, że lekarz do którego się zapisałam nie przyjmuje a w zastępstwie przyjdzie lekarz z oddziału. Trochę się zdziwiłam ale czekałam spokojnie na swoją kolej. Kiedy weszłam do gabinetu zatkało mnie - był tam lekarz z powodu którego zmieniłam poradnię! Przełknęłam ślinę i pozwoliłam się zbadać. Na szczęście gin. miał całkiem dobry humor, tłumaczył, rozmawiał, pytał o dolegliwości, zrobił usg, kazał brać leki i  dał skierowanie na morfologię.
Z dzidziusiem wszytko w porządku i ładnie rośnie. 
Gin. zapisał na kolejną wizytę w dniu kiedy kończy się zwolnienie. 
Wyszłam z gabinetu mile zaskoczona ale mam nadzieję, że na kolejnej wizycie będzie już lekarz do którego się zapisałam.

Słów kilka o Osinku:
  • Nauczył się liczyć do trzech - mówi "dwa i tszi" nie umie mówić jeszcze jeden,
  • Pięknie prosi sisiu - najlepiej jak może robić "sisiu toij" (sisiu na stojąco), dopiero teraz widzę jak pieluchy obciążały nasz budżet,
  • Od kilku tygodni nie mamy niespodzianek z kupą, ląduje tam gdzie powinna i jest wielce podziwiana przez Osinka, 
  • Wróciła miłość do kredek, malujemy kilkanaście rysunków dziennie ale też fugi w płytkach podłogowych,
  • Zaczęliśmy uczyć się literek, Osinek zna literkę "A" i "M" ale nie umie jeszcze napisać,
  • Zaczął strasznie niszczyć książeczki, te które lubi czytać są w opłakanym stanie,
  • Uwielbia rozmawiać przez telefon zawsze zaczyna rozmowę od: "ałoo cziee" (halo cześć),
A tu jeszcze dzisiejsze stroje mojego syna:

W mojej bluzie chodził cały ranek dopóki nie znalazł tych gadżetów: 


czapka taty
okulary Osinka
fartuch z Biedronki dla dzieci,
Spodnie od piżamy i bluzka  z sh

pozdrawiam




wtorek, 22 stycznia 2013

"Hy зaяц"



Od jakiegoś czasu Osinek ogląda bajki na komórce przez internet. Najpierw oglądał "Kot i Pat", potem "czerwony traktorek" i "traktor Tom" a od kilku dni uwielbia Rosyjską bajkę "Wilk i Zając"! Sam na nią trafił "ciskając" moją komórkę i tak mu się spodobała, że nic innego nie chce oglądać. Jest to bajka z moich czasów szkoły podstawowej - uwielbialiśmy w trakcie lekcji ją oglądać. Teraz Osinek chętnie ogląda przygody Wilka i Zająca. Nauczył się mówić "nu zajac" . Miło patrzy się na niego jak "przeżywa" z wypiekami na twarzy tę bajkę. Jak tłumaczy trochę po swojemu trochę po naszemu co się dzieje z bohaterami. 
Tak Oski z przyjacielem  ogląda bajkę:


До свидания (do widzenia)

pozdrawiam 

poniedziałek, 21 stycznia 2013

mamy sowę

Dziś nie tylko babcie dostawały prezenty.

Osinka też czekała dziś miła niespodzianka. 
Pan listonosz przyniósł nam paczuszkę z dalekiego kraju.
A w paczuszce wygrana w grudniu przepiękna czapeczka od Oli-Moli (klik).
Osinkowi aż się oczy zaświeciły na widok czapeczki!
Nakładał i ściągał, nakładał i ściągał, nakładał i ściągał i tak w  kółko!
Najbardziej podobały mu się guziczkowe oczka.
A czapeczka na Osinku prezentuje się tak:





 Lenka też chciała przymierzyć ale Osinek nie podzielił się 

Czapeczka jest cudowna, ślicznie wykonana, piękne kolorki, mięciutka i miła w dotyku. Jeśli zrobi się troszkę cieplej ( bo na razie jest u nas -12 stopni) Osinek będzie ją nosił.
Młody jest zachwycony chciał nawet spać w czapeczce:) Całe popołudnie w niej chodził i nieważne, że głowa mu się troszkę pociła nie dał zdjąć "papi" (czapki)
Dziękujemy Oli-Moli za możliwość wzięcia udziału w candy. 
I wszystkim polecam te cudeńka jakie Ola działa swoimi rękami!
Naprawdę dziewczyna ma talent do takiej roboty!!!

pozdrawiam

niedziela, 20 stycznia 2013

co u nas nowego ...?

Weekend mija, młody śpi,w końcu rozebraliśmy choinkę a teraz męnż wiesza pranie a ja sobie leżę i odpoczywam bo muszę uspokoić trochę swoje nerwy. Zawsze byłam w gorącej wodzie kąpana ale teraz to już nawet najmniejszy drobiazg podnosi mi ciśnienie. 
Bardzo wcześnie rano wybraliśmy się do teściowej z racji tego, że jutro dzień babci a ona pracuje całymi dniami. Mimo że zawsze w niedzielę chodzi na 11 do pracy to dziś szła o 9;30 bo musiała okap nad kuchenką umyć. Nie miała za dużo czasu na zabawę z wnukiem bo przecież porządek w kuchni musi być i okap nie może czekać! Tak się zastanawiam od kiedy ona taka porządnicka się zrobiła? 
Nie wiem...
W każdym bądź razie my swój obowiązek spełniliśmy i dziecko do babci zawieźliśmy. 
Nawet wczoraj zrobiliśmy laurkę.  
A Oskar no jak to Oskar, tę babcię widuje bardzo rzadko i mówił na nią Pani i jej się bał. 
Przykre takie.... 
ale to nie nasza wina.

Odkąd wróciłam do domu ze szpitala to nie mogę nacieszyć się moim synkiem i dorwałam się do aparatu. Ciągle pstrykam mu jakieś zdjęcia. Chyba boje się, że mi umkną jakieś chwile. 
O to mój syneczek:

Czasami Osinek zajmuje mamy miejsce i też lubi poleżeć przed TV

Takie buziaki dostaje mama odkąd wróciła do domu

Laurki dla babć rysowane przez Osinka z maleńką pomocą mamy :)

Ciążowe zachcianki - maszyna od mamy pożyczona i pieczemy rurki
 
Nawet nie wiedzieliśmy że Oskar lubi jogurty do picia

Osinek po kąpieli wcina rurkę

Kto się czubi ten się lubi :) - z Niną

A w piątek mieliśmy kolędę. Było szybko i bez jakiś wpadek. Młodemu nie podobało się, że ksiądz się modlił  i mówił do niego "cicho paiji" (cicho pan) Na szczęście ksiądz nie rozumiał Osinkowej mowy więc nie  wiedział co on do niego mówi:)

pozdrawiam i życzę udanego nadchodzącego tygodnia

piątek, 18 stycznia 2013

Odpoczywam

Tak jak lekarze nakazali dużo odpoczywam, wyleguje się w łóżku z laptopem i nadrabiam blogowe (i nie tylko) zaległości. Męnż ciągle strofuje żebym nic nie robiła bo znowu wyląduje w szpitalu. Nawet zmywarki nie da rozładować. Trochę mi go szkoda, bo pracuje na zmiany i przeją prawie wszystkie domowe obowiązki.Dzielnie sobie z nimi radzi. :)

Czuje się dobrze, nie licząc porannych mdłości i wrażliwości na zapachy. To co kiedyś mi bardzo smakowało teraz mi przeszkadza.  Na szczęście nie mam wilczego apetytu. :)

Osinek już się mną trochę nacieszył i zaczął się sam bawić. Ale od czasu do czasu biegnie do mnie się przytulić lub się obok położyć. Nie rozumie tylko czemu go nie noszę na rękach więc próbuje mu tłumaczyć. No i wydaje się, że rozumie albo przynajmniej próbuje zrozumieć, bo ciągle powtarza, że mama ma dzidzi w pępku. A że młody lubi dzidzie to przychodzi i robi cacy, jest taki kochany. :)


Słów kilka o przedwczesnym bilansie dwulatka.
Podczas mojej nieobecności męnż był z Osinkiem u lekarza bo mu coś buzię wysypuje. Ma takie dziwne suche plany i mimo wyeliminowania produktów, które prawdopodobnie go uczulają plamy nie schodziły. Dlatego moje chłopaki pierwszy raz wybrali się sami do lekarza. Na plamy młody dostał Oxycort i już ładnie policzki się goją. Ale i tak planujemy zabrać go w lutym do alergologa gdyż męnż ma umówioną wizytę.
Pani doktor zaproponowała, żeby przy okazji zrobić już bilans dwulatka. Obejrzała, zważyła, zmierzyła, wypełniła książeczkę.
Na dzień bilansu tj: 15.01.2013r. Oskarowe wymiary przedstawiają się następująco:
- wysokość 90 cm,
- ciężar ciała 12,3 kg,
- rozwój fizyczny - prawidłowy,
- rozwój psychoruchowy - odpowiedni do wieku,
- uzębienie - pełne mleczne zdrowe,
Zaleciła wizytę kontrolną u okulisty gdyż według niej jedne oczko Osinkowi ucieka. My tego nie widzimy ale już na wizytę u okulisty się zapisaliśmy. Trzeba dmuchać na zimne zwłaszcza, że Oski to moja mała kopia a ja kiedyś też nosiłam okulary:)

pozdrawiam

środa, 16 stycznia 2013

w domu

Po dziesięciu dniach "wczasów" szpitalnych wróciliśmy do domu!

Najważniejsze: DZIDZIA ŻYJE I MA SIĘ BARDZO DOBRZE!!!!! Jest mniejsza niż powinna ale to dlatego, że w ciążę zaszłam pod koniec cyklu. Z wyliczeń lekarzy wychodzi ok 7 tygodnia a z usg ok 5-tego tygodnia ale pięknie się rozwija.

A tak po za tym to pewnie jeszcze bym leżała gdyby nie to, że wpadłam wczoraj w złość gdyż obiecali mi, że mnie wypiszą ale lekarz przy badaniu jakąś kropelkę krwi zobaczył i powiedział, że mogę wyjść jedynie na własne żądanie. Puściły mi  nerwy i dałam im popalić i powiedziałam, że w takich warunkach to ja szybciej w szpitalu poronię niż w domu. Lekarze przemyśleli i stwierdzili, że psychika kobiety w ciąży też jest ważna i dziś mnie ponownie zbadali ( nic już nie znaleźli) i wypisali do domu!
W naszym szpitalu tak karmią, że schudłam 2 kg.
Niektózy lekarze to chyba na etykę podczas studiów nie chodzili, no cóż uważają, że ten przedmiot był im nie potrzebny. Trochę szkoda, bo tak kobiet w ciąży się nie traktuje! Ale wsparcie dziewczyn z sali i rodziny pomogło mi przetrwać najgorsze chwile. 
Dostałam zalecenie dużo odpoczywać, nie przemęczać się i nie przesilać, nie denerwować się oraz za tydzień kontrola w poradni K.

A Oskar jak mnie zobaczył był w szoku! Normalnie jakbym była duchem. Ciągle powtarza mama, się tuli, całuje, głaszcze i chodzi za mną jak cień. Jak mu zniknę z oczu od razu mnie szuka. A mnie aż serducho ściska, bo nie spodziewałam się takiej czułości z jego strony. Kocham mojego maluszka! Męnż nadskakuje ciągle upomina, żebym nie wstawała z łóżka. Naprawdę skacze na demną aż miło:)
Słodkie te moje chłopaki!

A tak, żeby was troszkę zszokować to napiszę dialog zasłyszany w szpitalnej sali.
Dziewczyna po poronieniu rozmawia z ojcem dziecka:
Dziewczyna: Muszę do łazienki, siusiu mi się chce, pomożesz mi?
Ojciec dziecka: a co ci kaczki nie dali?
Dziewczyna: nie, nie dali, pomóż mi wstać!
Ojciec dziecka: no to wstawaj padlino!
dziewczyna wstała sama i poszła do łazienki......
 Tak od siebie dodam, że dziewczyna miała 17 lat a ojciec dziecka był dobrze po 30-tce i był alkoholikiem!

pozdrawiam

środa, 9 stycznia 2013

szpital

mial byc cudowny poczatek nowego roku... ale nie jest!
jestem w szpitalu -oddzial ginekologia- jestem w ciazy bardzo wczesnej
lekarz powiedzial tak: to ze jest pani w ciazy to wiemy ale nie wiadomo czy zywej!
smutno mi....

niedziela, 6 stycznia 2013

Ewa gotuje...

Czasami mi się to zdarza:)

Mając wiernego kuchennego pomocnika (czyt. Osinka) 
oraz wielkiego ciasteczkowego potwora (czyt. męnża mego jedynego) 
muszę od czasu do czasu zajrzeć do kuchni 
Tak więc wczoraj wpadłam na pomysł upieczenia ciasta z truskawkami pachnącego latem i wakacjami
Mam dość tej jesiennej pogody tej zimy i chciałam poczuć letnie smaki :)
A żeby mi było raźniej to zaprosiłam jeszcze mamę do pomocy .... 
Efekt był taki, że jest jeden mikser a mama z Osinkiem super sobie z nim radzili:)
Zostało mi tylko przygotowanie produktów i blachy
Tak tak sprytna jestem i umiem się ustawić a co trzeba czasami:)

Efekt końcowy bajecznie smaczny i szybko zniknął !
Do dzisiejszej porannej herbaty zostało już tylko kilka kawałeczków ciasta
A żeby Wam narobić smaka to pokażę co moim pomocnikom udało się upichcić :D


Życzę wszystkim udanej niedzieli!
pozdrawiam 

piątek, 4 stycznia 2013

urodzinowe dylematy

Zbliżają się drugie urodzinki Osinka.
A ja mam dylemat...
Zastanawiam się czy organizować dla młodego kinder bal...?
Do tej pory byłam na tak i już robiłam listę gości, planowałam menu i myślałam co przygotować na tę urodzinową imprezę, ale ...
Ale po świętach i po scenach jakie urządził mój pierworodny odechciało mi się imprez z dziećmi. W święta nie chciał się bawić z dziećmi, wszystko zabierał, ciągle płakał albo krzyczał zachowywał się strasznie.
Boje się, że młody znowu odstawi jakiś numer a my będziemy świecić oczami przed dziećmi i ich rodzicami.
No i myślę i myślę i myślę i nie wiem co mam zrobić z jednej strony bardzo bym chciała aby Osinek miał prawdziwe urodziny ale z drugiej strony nie chcem jakiś scen. 
A może sobie odpuścić ten bal, może Oski jest za mały na takie gościowanie?  Mamy mały kontakt z innymi dziećmi jak jest jedno lub dwójka to jest oki ale jak będzie więcej to nie wiem jak mój synek się zachowa....
Poradźcie coś! Bo nie wiem co zrobić ....

pozdrawiam

środa, 2 stycznia 2013

Było minęło czyli wspomnienie...

.... Nocy Sylwestrowej!

Napiszę krótko  - BYŁO CUDNIE!
Bawiliśmy się w  swoim starym rodzinnym gronie na mini balu zorganizowanym przez nauczycieli jednej ze szkół w naszym mieście. 
Mini bal liczył 73 osoby :D
Jedzonko za tak małe pieniądze było naprawdę super. 
Byliśmy w szoku ile można przygotować i jakie smaczne dania. 
Muzyka (disco polo) załatwiona przez ulubionego szwagra również  wpadała w ucho
i nasz stoli królował na parkiecie:) 
Oczywiście nie brakowało nam przygód na początku. Przecież zamieszanie musi być. Niby miejsca były oznaczone imieniem i nazwiskiem ale przy naszym stoliku zabrakło karteczek z danymi jednej pary z naszego towarzystwa. Okazało się, że nasi znajomi mieli miejsca trzy stoliki dalej. No to szybkie zamieszanie i przesadzanie i już ciśniemy się wszyscy razem przy naszym stole ;)
Wiadomo w kupie raźniej :)

O to krótka fotorelacja z naszej zabawy!

Przed wyjściem z synkiem mym - miał w nosie matkę i nie chciał się fotografować:)
 Z siostrami - początek imprezy a my już jakieś trochę rozjechane:)


 Tańce łamańce

Z mężusiem trzeba się troszkę poprzytulać :)

Ze szwagrem również
 Szalone kobiety!!

Prawie jak kankan

 siostra z mężem czyli Pietrzyki w akcji!!

 Szampanowo



Zabawa super, towarzystwo rodziny i przyjaciół również. Ciesze się, że udało się siostrze zorganizować nam tę imprezę.Wybawiłam się, natańczyłam z wspaniałym towarzystwem, nie wiem kiedy znowu będzie taka okazja. 
A w Nowym Roku byliśmy na świątecznym obiedzie u mojej mamy. A po południu wybraliśmy się obejrzeć z Osinkiem i moją mamą pokaz sztucznych ogni, puszczanie lampionów oraz pokaz grupy tanecznej z pochodniami. Młody troszkę się bał fajerwerek ale mimo tulenia się zerkał co jakiś czas w niebo i krzyczał "łał"! 
Nie robię żadnych Noworocznych postanowień- nigdy w nich nie dotrzymuję. Chciałabym tylko abyśmy wszyscy byli zdrowi i szczęśliwi.
Nowy Roczek przywitaliśmy w bardzo optymistycznych nastrojach i z miłą niespodzianką ale o niej innym razem:)

pozdrawiam