piątek, 29 grudnia 2017

wspomnień czar


Misz masz ostatnich miesięcy :)
U nas zawsze dużo się dzieje. 
Lato było cudowne. 
Zwiedzaliśmy , odpoczywaliśmy, biegaliśmy - bardzo, bardzo aktywnie spędzony czas. 





















pozdrawiam
PODPIS

czwartek, 28 grudnia 2017

krótka wiadomość

Wieki mnie tu nie było.
Brak czasu i chęci na pisanie .
Były myśli żeby zakończyć... ale trochę szkoda bo tu jest dużo ważnych wspomnień zapisanych.

Od maja wiele się wydarzyło, dużo się zmieniło.
Najważniejsze to, to że mamy nowego członka rodziny :)
Majlo zamieszkał z nami w maju. Mała biała kulka skradła nasze serca.
Piesiu uwielbia biegać, więc mamy towarzysza do naszych biegowych treningów.

 Oczywiście nadal kochamy bieganie! To już chyba nigdy się nie zmieni :)
Bierzemy udział w wielu biegach. Zarażamy dzieciaki miłością do tego sportu.


Mam nadzieję, że znowu zacznę tutaj zaglądać.

Życzę wszystkim, wszystkiego dobrego w Nowym Roku.
Zdrowia, radości i realizacji planów i postanowień noworocznych.


pozdrawiam
PODPIS

poniedziałek, 8 maja 2017

MARATON- czyli Kraków zdobyty


 Po kilku miesiącach przygotowań czyli bieganiu w zimnie, deszczu, mrozie, śniegu i o 5 rano nadszedł ten dzień. Dzień, w którym stanęłam na starcie 16-tego Cracovia Maratonu. Od początku towarzyszył mi stres. Bałam się tej trasy, tych kilometrów i czy uda mi się dotrzeć do mety. W dniu zawodów od rana padał deszcz, a ja tak bardzo nie lubię biegać gdy jest mokro. Pogoda nie nastrajała mnie optymistycznie. Na początku miałam jakiś plan czasowy w jakim chciałam dotrzeć do mety. Ale widząc to co dzieje się w Krakowie stwierdziłam, że najważniejsze jest to aby przekroczyć linię mety. Atmosfera na starcie cudowna, energetyczna muzyka, tłum kibiców, okrzyki, oklaski ,stres przeszedł a pojawiła się euforia. Początek biegu fantastyczny. Biegło mi się lekko, endorfiny szalały mimo braku słońca czułam się cudownie. Wiedziałam, że to początek i po 30 km może być gorzej. Niestety te gorzej przyszło szybciej. Na 19-tym km stało się coś czego się nie spodziewałam. Zrobiło mi się biało przed oczami, zaczęło bić mi mocno serce i czułam, że jak nie zwolnię to może być źle. Głębokie wdechy i wydechy i pozostało truchtanie do mety. Postanowiłam sobie, że do mety dotrę i zmieszczę się w limicie czasowym.I tak właśnie było. Po 5 godzinach szczęśliwa, ze łzami w oczach i wielką, wielką dumą przekroczyłam tę magiczną linię mety.Dla tych kilku chwil, dla tej całej atmosfery warto było poświęcić prawie pół roku przygotowań.  Przebiec maraton było moim marzeniem - spełniło się:)









A po maratonie był czas na świętowanie i zwiedzanie. Chwila tylko we dwoje, spacer nad Wisłą  i zmęczeni ale bardzo szczęśliwi wróciliśmy do naszych chłopaków.





pozdrawiam
matka polka maratonka :)
 PODPIS

czwartek, 27 kwietnia 2017

Ostatnia prosta...

Ostatnia prosta przed maratonem.
Do wyjazdu do Krakowa został jeden dzień do biegu tak naprawdę dwa dni.
W moim domu nie mówi się już o niczym innym jak ten wyjazd. Od tygodnia dzień w dzień jest tylko maraton, Kraków, Kraków maraton i tak w kółko :)
Mężu ma hopla na temat odżywiania przed maratonem. Ciągle czyta o dietach co jeść kiedy jeść i ile jeść aby mieć jak najwięcej siły podczas biegu.  A ja mam stresa  przed tym wyjazdem i oczywiście nie wiem co ze sobą zabrać, co spakować i w jakich ubraniach biec ten maraton. Takie typowe problemy kobiety :)

Kilka fotek z moich ostatnich przygotowań do maratonu :)













 Trzymajcie kciuki abym szczęśliwie dobiegła w Krakowie do mety.

 pozdrawiam

PODPIS