środa, 17 grudnia 2014

Migawki z Wrocławia

 klik
Szkolenie we Wrocławiu minęło szybko
Był czas na relaks, małe bieganko, na chorowanie i na naukę.
To tak po krótce :)
A teraz zdjęcia 




Rynek i Jarmark Bożonarodzeniowy
Klimatyczne miejsce
Pachnące grzańcem, choinkami, regionalnym jedzeniem
Wypełnione kolędami i piosenkami świątecznymi













     
 



Pijalnia grzańca,
mimo, że pod gołym niebem to ciepłe miejsce















 
 Wiśniowy - cudowny, ciepły i bardzo rozgrzewający

Z koleżankami z grupy w jednym z klubów na wrocławkim rynku

 Gzik z ziemniakami - pierwszy raz jadłam takie danie i naprawdę mi smakowało

Słynne wrocławski krasnale - moje ulubione :)
Nocne bieganie po starym mieście

 Moja trasa - trochę pobłądziłam i musiałam zapytać o drogę :)
 Afrykarium!
Bardzo  fajne miejsce i warto je zobaczyć. Obeszliśmy 2 razy bo te rybki są cudowne






 Z koleżankami z pokoju

 Urzekła mnie ta choinka w Sky Tower
 Jeden z obiadów na szkoleniu. Smacznie nas karmili :)
Wiosna zimą czyli widok z 10-go piętra Sky Tower

 Ostatnie spojrzenie na Sky Tower i powrót 12 godzin pociągiem do domu
 Wyjazd ten dobrze mi zrobił
Przypomniały mi się czasy studenckie
Ale z wielką radością i bardzo stęskniona wróciłam do moich chłopaków

A teraz szykujemy się do świąt
Ale o tym następnym razem

pozdrawiam
PODPIS

piątek, 21 listopada 2014

Wrocław


W niedzielę wyjeżdżam na dwutygodniowe szkolenie do Wrocławia,
Sama 12 godzin w pociągu,

Pakuję walizkę,
Słabo mi to idzie, nie lubię pakowania,
Jak zwykle nie wiem co ze sobą mam zabrać i ciągle myślę aby nic ważnego nie zapomnieć

Ściskam moich chłopaków, całuję i mówię że kocham najbardziej na świecie
jeszcze nie wyjechałam a tęsknię, pewnie się poryczę w niedzielę,

To szkolenie to jedyne wyjście aby dalej pracować więc nie mam innego wyjścia,
Materiałów i godzin dużo, na koniec egzamin
mam nadzieję, że trenerzy znają się na swojej robocie i będą fajnie prowadzić zajęcia

Z jednej strony nie mogę się doczekać bo w wolnym czasie zwiedzę Wrocław a z drugiej wiem, że będę strasznie stęsknić za dziećmi. Pierwszy raz wyjeżdżam sama.
Nie mogę się doczekać :)

pozdrawiam
 PODPIS

niedziela, 9 listopada 2014

Rodzinne bieganie



W sobotę 8.11.2014r. wzięliśmy udział w II Leśnym Cross Biegu Niepodległości zorganizowanym przez Olecko Biega i Nadleśnictwo Sedranki.  W biegu na 7 km wzięło udział 76 osób. Cała impreza była bardzo fajnie zorganizowana.
Najpierw odbył się bieg na 400 m dla dzieci w którym oczywiście wziął udział mój Oski. Na dziesięciu zawodników Oskarek był 7 i jednym z najmłodszych zawodników. Biegł razem z tatą który go dopingował. Na mecie dostał medal który dumnie nosił na szyi.

W  drodze na zapisy
 Czekamy na start

 No to biegniemy
 Oski w akcji - uwielbiam to zdjęcie!!!!

Oski dumnie prezentuje swój medal

Po dziecięcym biegu odbył się start dorosłych. Można było biec jedną pętlę (3,7km) albo dwie (7km). Przed biegiem była rozgrzewka i hymn Polski grany na trąbce i śpiewany przez uczestników. Niesamowite uczucie. Tyle osób śpiewało Mazurka Dąbrowskiego. Miałam ciary na ciele. Ta melodia zawsze wywołuje u mnie takie uczucia.
Start był o 11:11. Trasa trudna ale nam znana. Małżon zostawił mnie i pobiegł w swoim tempie a ja spokojnie zostałam z tyłu. Obawiałam się aby na liściach czy kamieniach nie wywinąć orła. Biegło mi się super choć na 3-cim kilometrze złapała mnie kolka i bolało w klatce piersiowej. Odezwał się chyba niedoleczony kaszel i katar. Całą drogę ciężko mi się oddychało a ostatnie 0,5 kilometra biegłam z wielkim bólem. Przez chwilę myślałam aby po pierwszym kółku zatrzymać się ale szybko te myśli odgoniłam. Wiedziałam, że nie mogę zawieść moich koleżanek z dwóch biegowych grup (biegowe  mamy i biegowe pijaczki wina) męża oraz mojego synka. No i na mecie czekała wiśniówka i malinówka więc trzeba było spiąć się i dokończyć bieg.

Mama i tata w akcji







Meta- szczęśliwa biegłam po medal 

Meta 
 Rodzinnie

A po bieganiu czekało pyszne jedzonko. Wiejska kiełbaska, babka ziemniaczana, bigos, pączki, ciasto, kawa i herbata oraz ta wyśmienita nalewka. Impreza była super zorganizowana. Atmosfera cudowna a ludzie bardzo fajni i życzliwi. Zapisujemy się z mężem do Oleckiej grupy Olecko Biega.

Dziękuję szwagrowi za fotki i przypilnowanie Oskarka podczas naszego biegu.

pozdrawiam naładowana endorfinami 

PODPIS

sobota, 1 listopada 2014

Julo tęskni + nowy etap

Julo tęskni za mną
Wracam z pracy do domu i jest jeden wielki pisk i płacz.
Maluszek mój chce abym już od progu zajmowała się nim i tylko nim.
Kiedy próbuję odstawić go choć na chwilę aby przebrać się czy umyć ręce to wpada w histerie.
Nie mogę go również nakarmić, nie chce ode mnie jeść. No chyba, że cyca, z tym jeszcze się nie pożegnaliśmy. Staram się po pracy poświęcić Juleczkowi jak najwięcej czasu, bawię się z nim, całuje, przytulam i noszę na rękach. W tym czasie jest uśmiechnięty i radosny. Widzę, że brakuje mu tego naszego czasu tylko razem.
Kiedy maluch jest u mojej mamy wszystko ładnie je, nawet normalne obiady (co w domu zdarza się od święta), dobrze śpi, jest radosny i ładnie bawi się sam albo z Ksawusiem. Jestem pewna, że jest mu tam bardzo dobrze. Nawet w domu jak jest z tatą i Oskim bawią się super. Tylko moje pojawienie się wzbudza w nim takie negatywne emocje. Czasami wydaje mi się, że on myśli, że go zostawię. Źle mi z tym i po kolejnym ciężkim wieczorze kiedy patrzę jak słodko śpi w łóżeczku zastanawiam, się czy dobrze zrobiłam, że poszłam do pracy. Chciałam zmienić coś w moim (naszym) życiu ale nie spodziewałam się, że mój Junior tak ciężko to zniesie. Mam nadzieję, że z czasem się przyzwyczai i będzie już tylko lepiej. Musi być lepiej bo zależy mi na tej pracy i na tym aby w końcu w naszym domu zapanował spokój.

Tylko sen z oczu spędza mi to szkolenie. ...
Dwa tygodnie bez moich chłopaków.... będzie ciężko...

Dopisek:
W związku z moim wyjazdem na szkolenie zakończyliśmy karmienie cycem. Było mi ciężko podjąć tę decyzje ale zaczynając pracę wiedziałam, że muszę to zakończyć. Na szczęście Juleczek odstawienie zniósł dobrze. Pierwsza noc była ciężka a potem już z górki. W dzień mu tłumaczę, że cycy są nie dobre a w nocy tata zajmuje się Julusiem. Dobrze, że chociaż ten etap w naszym życiu spokojnie udało się zakończyć.

pozdrawiam
PODPIS

sobota, 25 października 2014

Brak czasu




Nie mam czasu na bloga - pracuje
Nie mam czasu ogarnąć chaty - pracuje
Nie mam czasu gotować - pracuje
Nie mam czasu biegać - pracuje

To tak w skrócie wyglądały moje ostatnie dni

Ale ciesze się, że mogę pracować, bo mimo tego, że muszę dużo się nauczyć to praca mi się podoba.
Muszę tylko być odważniejsza w rozmowie z klientami.
Wiem, że będę jak poznam całą ofertę.

Dzieci jak narazie fajnie odnajdują się w nowej sytuacji. Ciocia z babcią spisują się na medal. Mąż przejął sporo obowiązków domowych czyli jest dobrze. A dziś nawet udało się pobiegać. Na jutro planujemy wspólne bieganie z małżonem oby tylko niania nie nawaliła.
 
pozdrowienia od pracującej, biegającej mamy :)
PODPIS

piątek, 17 października 2014

Nowy etap


Mama wraca do pracy
Po kilku latach "siedzenia" w domu w końcu wychodzę do ludzi
Rzuciłam się na głęboką wodę ale jestem pełna nadziei i wiary że pociągnę.
Praca, dom, dzieci i bieganie.
Będzie dobrze - pocieszam się
Musi być dobrze - nie jestem pierwszą mamą pracującą na etacie
Tylko te szkolenie dwutygodniowe - Wrocław, Katowice jeszcze nie wiem - obawiam się i nie tego, że się zgubię a tego że będę tęsknić za dzieciaczkami
Ciesze się i boję, boję i cieszę ale mam nadzieję...
  Tylko ta koszula - biała - nie mam- trzeba ją kupić .... ale jedna to za mało :)
 Ach to znaczy, że jeszcze trzeba zakupy zaliczyć :)

No i mam nowy dowód osobisty
Oficjalnie mieszkam z mężem i dziećmi w naszym domu :)

Ogłaszam, że zaczynam nowy etap w życiu
pozdrawiam pracująca mama
PODPIS