Dziś mija trzy tygodnie odkąd powiększyła nam się rodzina :)
Przez ten czas Julek zdążył już doprowadzić mnie do łez - tak ze dwa razy :)
Mimo to jest cudny, dużo śpi w dzień, lubi jeździć w wózku i samochodem (Oskar nie lubił), lubi się kąpać i przebierać, coraz bardziej toleruje Oskarowe miłości. Uwielbiam na niego patrzeć gdy się we mnie wtula. Jak typowy facet lubi zasypiać przy cycu a ja ciesze się z tej naszej bliskości i z tego, że ten czas jest tylko nasz.
Ale żeby nie było że jest cały czas tak słodko to Juluś terroryzuje wszystkich wieczorami a mnie jeszcze w nocy tak między 2:00-3:00.
Albo ma kolki albo zaparcia i wtedy tylko ręce matki go uspokajają - no czasami jeszcze szum suszarki lub nienastrojone radio. Tak się zastanawiam czy to kolki czy to moje dziecię ma taki charakterek bo na MOICH rękach wszystko przechodzi a nikt inny nie może go uspokoić. Staram się trzymać dietę i unikam pokarmów które mogą mu szkodzić mimo to i tak wieczorami mamy koncerty. Raz dłuższe raz krótsze ale praktycznie codziennie są. Coś czuje, że moje plany nieusypiania dziecia na rękach legną w gruzach bo przez te wieczorne lamenty nie ma szans żeby go nie nosić. No nic trudno jednego nosiłam to i może dam rady nosić drugiego.
Bracia - jak ja uwielbiam patrzeć jak Oskar miłuje Julka. Normalnie miód na moje serce takie widoki :)
Choć wiem, że za jakiś czas będą drzeć koty o zabawki :)
No i mój pierworodny! Ostatnio wymyślił, że będzie w domu chudą klatą świecił i sam sobie tak koszulkę założył. Albo chodzi w bluzie ze sklepu z owadem i mówi, że jest misiem, przegląda się w lustrze i cieszy się mówimy, że nie ma Oskara tylko jest miś :) A jeśli chodzi o bluzę to jest ciepła, mięciutka i nie dziwie się że młody ją uwielbia nosić.
A od dziś zostaliśmy już sami na placu boju. Męż wrócił do pracy. Jakoś udało mi się ogarnąć dzieci, ugotować obiad, upiec ciasto i wyjść na krótki spacer. Oby tak było zawsze :)
pozdrawiam