poniedziałek, 31 grudnia 2012

Koniec roku!

Wydaje  mi się, że nie dawno organizowałam ubiegłorocznego sylwestra u siebie w domu a tu już kolejny! Tym razem idziemy na imprezę z rodziną i przyjaciółmi. 
Odkąd skończyłam studia to czas leci jak szalony, dni uciekają mi przez palce nawet nie wiem kiedy!
Ten rok był raczej dobrym rokiem. Kończymy go w zdrowiu i z nadzieją, że nowy będzie lepszy dla nas. 
Mam nadzieję, że uda nam się w tym roku zrealizować choć kilka planów:)

Kochani życzę Wam wiele radości i miłości ,

sukcesów i pomyślności,

niech Wam zdrowie dopisuje,

a niczego nie brakuje

w 2013 roku!!!!!


pozdrawiam

piątek, 28 grudnia 2012

Jajko mądrzejsze od kury cz.IV

Oglądamy z Osinkiem jego ulubioną książeczkę "Kotek poznaje zwierzęta na wsi" w młodego języku brzmi to "koki koki".
Młody uwielbia pokazywać paluszkiem zwierzątka i ciągle powtarza "a tu, a tu" a ja muszę mu je nazywać lub naśladować wydawane przez nie dźwięki.
 Dobrze, że tego nikt nie widzi :)

A dziś wyglądało to tak:
Osinek: Mama a tu tu? - mały pokazuje paluszkiem kurczaczka,
Ja: Kurczaczek,
Osinek ze złością odpowiada : Mama nie, mama  tu tu koko dzidzi. 
Roześmiałam się i oglądaliśmy książeczkę dalej. 

Tylko zastanawiałam się czy sam to wymyślił czy ktoś mu to powiedział... nie wiem :)

A z tą książeczką o "koki, koki" to nawet Osinek śpi ;)


pozdrawiam

środa, 26 grudnia 2012

Poświątecznie

Tradycyjne powiedzenie:
Święta, święta i po świętach :)

Ten świąteczny czas minął nam bardzo, bardzo szybko i w rodzinnej atmosferze!
A było to tak:
- dwie wigilie i szybkie odwiedziny u męnża chrześniaka,
- Pasterka,
-  rodzinne spotkanie u mojej mamy; młody dał taki popis, że zwijaliśmy się w tempie błyskawicy; nie wiem co mu się stało był taki marudny, piszczący aż w końcu wpadł w szał i się rozpłakał. Aby nie psuć pozostałym gościom świątecznej atmosfery zwinęliśmy się do domu :/
-  odwiedziny u mojego najstarszego chrześniaka, na szczęście samolot zdalnie sterowany okazał się strzałem w 10, Bartuś cieszył się z prezentu a to rzadko się zdarza  :)
- wieczorne spotkanie u mojej siostry suto zakrapiane i połączone z bujaniem się na parkiecie, jak ja lubię te nasze rodzinne spotkania :)
- a w drugi dzień świąt odbiór dziecka od babci i błogie lenistwo w domku.

A teraz porcja świątecznych fotek 

Kilka telefonów z życzeniami przed wyjściem na kolację

Kolejny traktor do kolekcji, Mikołaj wiedział co Osinek lubi najbardziej :)


Z "tociu", "wiju" i "dzidzi"

 Jedni jedzą pierogi inni mikołaja :)


 Pierwszy gość przy świątecznym stole

Z ulubioną babcią

A od jutra zabieramy się za remont naszej sypialni (znaczy męnż się zabiera), ja mam kilka pilnych prac do wykonania oraz pomoc przy zakończeniu roku dla mamy. Jednym słowem czeka nas intensywny poświąteczny czas i przygotowania do sylwestrowej nocy. 

pozdrawiam

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Świąteczne życzonka

 Stroik moje wykonanie :)

Przygotowania zakończone, teraz zostało wypatrywać pierwszej gwiazdki i czekać na Mikołaja. W tym roku czekają nas dwie kolacje wigilijne a więc wieczór zapowiada się bardzo intensywny.

Kochani z okazji tych pięknych świąt Bożego Narodzenia życzę Wam samych wyjątkowych chwil, 
czasu spędzonego w gronie rodziny i przyjaciół 
oraz atmosfery pełnej ciepła, życzliwości i miłości. 
Niechaj będzie to czas beztroskich i dobrych myśli oraz smacznych potraw. 
A dzieciakom małym i dużym wspaniałych i wymarzonych prezentów od Św. Mikołaja!!!

 Osinek w świątecznej piżamce


pozdrawiam 

sobota, 22 grudnia 2012

Piernikowo i blokowo

Nas też ogarnął przedświąteczny szał pieczenia ciast. 
Nie jestem w tym najlepsza ale piekę jakieś wynalazki bo mam dwóch łasuchów w domu:)
Dlatego dziś z Osinkiem piekliśmy piernik i robiliśmy ukochaną słodycz męnża czyli blok czekoladowy!
A o to mój niezawodny pomocnik w akcji:
Na pierwszy ogień poszedł piernik



Trzeba było spróbować czy ciasto dobre


A teraz ucieramy ciastka na blok czekoladowy

 
Efektów końcowych jeszcze nie ma, polewa nie zrobiona a blok czekoladowy tężeje w lodówce:)

Jutro z moim pomocnikiem zabieram się za szykowanie mięska, aby było co jeść w święta :)

pozdrawiam

czwartek, 20 grudnia 2012

jajko mądrzejsze od kury cz. III

Osinek się rozgadał i powtarza wszystko. A odkąd zaczęliśmy na poważnie zaprzyjaźniać się z nocnikiem to kilkaset razy dziennie prowadzimy taki dialog:

JA: Oskar chcesz siusiu? Tylko pamiętaj, że nie masz pieluszki.
Oskar: Niae siusiu, a po chwili dodaje: a pupe?
JA: A kupkę?
Oskar Niae pupe. niae siusiu, niae pupe, niae siusiu.....

A za chwilę kupa ląduje w majteczkach!
No i jak matka może nie osiwieć w wieku 27 lat? No jak? Wytłumaczcie mi to!


Ps. Ma ktoś może jakiś dobry sposób aby kupa lądowała tam gdzie powinna a nie w majteczkach????  

pozdrawiam

zakończenie...

.... nie nie bloga, a projektu "Akademia zdrowego stylu życia" 
Wczorajszy wieczór spędziłam na spotkaniu kończącym projekt. Do projektu nie zakwalifikowałam się (byłam za chuda) ale były osoby które nie chciały uczęszczać na zajęcia więc postanowiłam to wykorzystać i "wskoczyć" na ich miejsce. Zajęcia ruchowe super, możliwość wspólnego wyjazdu na basen był fajnym pomysłem na integrację grupy.
Jestem zadowolona z tych zajęć ruchowych, mam lepszą kondycję i spadło kilka centymetrów tu i ówdzie. Z czego bardzo się cieszę. Postanowiłyśmy z koleżankami z projektu kontynuować zajęcia do wiosny na własną rękę.
Żebym mogła wyjść na imprezę menż musiał wziąć urlop i zostać z dziecięciem naszym:)
Dobry małżonek chętnie skorzystał z wolnego. A ja miałam okazję wystroić się bo przecież do ludzi to jakoś trzeba wyglądać i wyjść z domu bez dzieciolka.
Także poszłam spotkałam się z ludźmi, pośmiałam się, zjadłam pyszną lekką kolację, wypiłam wina ( i nie tylko) i około północy wróciłam do domku.
W końcu mi też coś się od życia należy a nie tylko te pieluchy a teraz nocnik i nocnik :)

pozdrawiam

 
   

wtorek, 18 grudnia 2012

Przedświątecznie


Został niecały tydzień do świąt. Miałam wielkie plany do co do porządków, zależało mi na umyciu okien gdyż nie mam firanek a Osinek uwielbia wyglądać przez okna i zostawiać "piąteczki" na szybie. Zostały tylko dobre intencje gdyż pogoda pokrzyżowała plany:)
Na Mazurach istna Syberia!!!!!!
Śniegu po pas albo i więcej!!!!
Wieje duży wiatr, śnieg pada od kilku dni, ciągle zawiewa drogę, z domu wychodzimy jak musimy a jak nie musimy to siedzimy i wyglądamy przez okienko:)  
(dlatego brudne)
Czekamy aż pogoda się uspokoi i będzie można wyjść na saneczki.
Takie widoki to u nas normalność:
Jak dobrze, że braciszek ma taki sprzęt, bo inaczej ciężko by było :D

 Żeby nie braciszek to mielibyśmy niezłe łopatowanie

Lenka zwana Niną musi mimo śniegów i mrozów poszczekać na samochody. 
Przyjrzyjcie się, ze psem widać wielką ponad metrową zaspę!


Dziś mieliśmy gości. Wybrała się do nas prababcia Osinka. 
Mimo, że pogoda nie sprzyja wyjazdom dziadkowie męnża przyjechali do nas. Ta niespodziewana wizyta zmotywowała mnie  do ubrania choineczki i wyciągnięcia świątecznych ozdób. Także, wczoraj jak męnż wrócił z pracy ok 22.00 zabraliśmy się za ubieranie naszego drzewka. Oczywiście Osinek nie mógł tego przegapić, zbudził się i nie mógł zasnąć więc pomagał nam przy wieszaniu ozdób. Podawał i pokazywał gdzie tata ma wieszać a przy tym miał niezłą frajdę. Czasami jak tata nie słuchał synka to tupał nóżką i próbował przewiesić bombkę. Naturalnie zdarzyły się dwie wpadki i bombeczki ( mamy wszystkie szklane) wypadły z malutkich rączek i się zbiły. Był płacz i młody sam do siebie mówił "nununu". 
A po ciężkiej pracy trzeba było pobawić się w kartonie po choince.
Zabawa wyglądała tak:



W końcu udało nam się zabrać młodego do łóżka.  choć nie obyło się bez protestów i wielkiego żalu!
A dzisiejszy poranek wyglądał tak:
 Obowiązkowo trzeba było każdą bombeczkę obejrzeć, dotknąć i sprawdzić czy tata dobrze powiesił






A skoro choinka ubrana i w domku i na podwórku więc mamy prawie święta.Zostało zapakować prezenty. Zastanawiamy się czy Osinek nie jest za mały na Mikołaja. Brat chce się przebrać ale nie wiem czy Oskar nie wystraszy się? 
 Co o tym myślicie? 
Bo nie chcem aby tak radosna chwila rozpakowywania prezentów go zestresowała ;)

Ps. Okienka zostawiam na lepszą pogodę. A może same się umyją.... jakieś elfy czy krasnoludki...
A w weekend ostatnie zakupy i planuję spędzić go w kuchni bo trzeba coś przyszykować do jedzonka. 

pozdrawiam przedświątecznie

piątek, 14 grudnia 2012

Walczymy

 W jakiś czas temu, będąc na basenie, rozmawiałam z koleżanką która jest mamą dwóch chłopców. Młodszy jej synek w połowie grudnia kończy 2 lata a już od 4 miesięcy nie robi w dzień w pieluchę. Tylko na noc ma zakładanego pamperola ale często budzi się z suchym. Młodszy patrząc na starszego nauczył się korzystania z toalety.
A mój Osinek jak siusiał w pieluchę tak siusia!
Pomyślałam, że czas się za to porządnie zabrać! Dość tych pieluch!
No i swoje plany od jakiegoś czasu zaczęłam realizować.Początki wyglądały tak:
Pierwszy dzień.
Zdjełam pieluchę i tłumaczyłam że "sisi" to robi się do nocnika albo do kibelka i że musi prosić.
Pierwszego dnia udało się dwa razy złapać siku do nocnika a dwa razy na podłogę. Akurat nasikał na podłogę jak mnie nie było i tata trochę się zdenerwował bo musiał sprzątać i przebierać. No i trochę na niego na krzyczał.
Młody strasznie się przejął tym, że tata zrobił "nunu" i nałożył mu pieluchę. Oj ten mój męnż mało cierpliwy jest i kazał mi odpuścić ale ja się nie poddałam :)
Drugi dzień
Znowu zdjęłam pieluszkę i zaczęłam mu tłumaczyć, że musi prosić jak chce "sisi". Ciągle mu powtarzałam, że  musi pamiętać, że nie ma pieluchy i czy chce "sisi". Jak nie chciał odpowiadał "nie" ale jak chciał biegł do łazienki aby posadzić go na nocnik. Oczywiście kiedy udało się złapać "siusiu" do nocnika była wielka radość, brawa i komisyjne wylewanie i spuszczanie wody. Wodę Osinek spuszczał po kilka razy czasami jeszcze przed wylaniem zawartości nocnika :)
Mówiłam, mu że zbankrutujemy przez rachunki za wodę - no ale może zaoszczędzimy na pieluchach jak się nauczy :D
Cały dzień tak go męczyłam i ciągle mu powtarzałam i powtarzałam aż do znudzenia! W końcu młody po południu zaczął sam prosić. Pierwsze próby kończyły się mokrymi spodenkami ale nauczył się w końcu wstrzymywać.
Trzeci dzień
Kiedy tylko młody otworzył oczy krzyczał, że chce na nocnik, dlatego ubrałam go w majteczki i spodenki i tłumaczyłam, że jest dużym chłopcem. Od rana przypominam mu, że nie ma pieluchy a on ładnie prosi aby go sadzać! Miałam obawy co będzie jak Osinkowi zachce się coś innego ale bez powodu  :) Udało się złapać część do nocnika a część w majteczki ale to drobny wypadek - zdarza się :)
Młody wie, że zrobił źle bo ciągle powtarzał "nunu tati"
Bywają dni kiedy młody nasiusia bo zapomni się ale widzę, że z każdym dniem jest lepiej.

Od lata próbowałam nauczyć Osinka korzystania z nocnika ale on chyba był jeszcze za mały. Dopiero teraz rozumie co robi i gdzie ma załatwiać swoje potrzeby :)
Jednym słowem wielki sukces!

Musiałam Wam się pochwalić nową umiejętnością Osinka. Ten nocnik to już od jakiegoś czasu mnie męczył i miałam czarne wizje, że do 18-tki będę zmieniać młodemu pieluchy :D A tu taka miła niespodzianka w ciągu kilku dni Oskarek załapał co i jak z tym nocnikiem!
Ale matka się cieszy :D

pozdrawiam

wtorek, 11 grudnia 2012

tak w skrócie



Zdrowie wróciło, tylko został brak apetytu :/ 
Niestety nie u mnie a u Osinka ;)
Młody do drzemki je pięknie a jak wstanie nic nie chce wziąć do ust. Najgorsze jest to, że przestał pić swoje wieczorne mleczko.
Niedzielne popołudnie spędziłam w uroczym towarzystwie "projektowych" koleżanek na basenie i saunie. Dwie godziny relaksu dobrze mi zrobiły i pozwoliły naładować akumulatory na cały tydzień.

A po za tym to nasze dni wyglądają ostatnio tak :

W mamy biurze to najlepiej ogląda się bajki

Zupę pomidorową to ja już jem sam i nie potrzebuję niczyjej pomocy. To nic że część zupy ląduje na stoliku czy podłodze - od sprzątania jest Lena zwana Niną:)
Inne zupy już tak samodzielnie nie jedzą się ładnie

A tutaj nasza Lena zwana Niną po wizycie u fryzjera. Sunia w końcu wygląda przyzwoicie ;) 
 No i sezon saneczkowy rozpoczęty!
Radość jest przeogromna jak jeździmy na saneczkach. 
Obowiązkowo co dziennie musi być zaliczony spacer i przejażdżka saneczkami, nawet podczas choroby bo inaczej z dzieckiem mym w domu nie wytrzyma się.
Najlepiej oczywiście jak ciągnie "tati" (tata) albo "wiju" (wujek) bo z mamą nie jest tak fajnie bo mama to tylko powoli i bez szaleństw ;)


 Jeśli Osinek zje ładnie obiadek to dostaje deserek. Oczywiście nie co dziennie takie smakołyki, ale podczas choroby matki serce mięknie i daje dzieciolowi coś słodkiego. 
Radość z jaja bezcenna :)


 Ale smakuje! 

A po drzemce to najlepiej poczytać książeczki siedząc na słoniu. Zielony słoń ostatnio spełnia rolę fotela lub poduszki, jak kto woli. W każdym bądź razie słoń rozgościł się w salonie na dywanie i nie wybiera się nigdzie. Młody ma fotel a my musimy tolerować słoniewe towarzystwo:)
 A książeczka oczywiście i obowiązkowo o zwierzętach. 
U nas innych się nie czyta i się nie ogląda. 
  
A jeśli chodzi o przygotowania do świąt to jeszcze daleko. Miały być w weekend ale nie wiem kiedy on minął. Na razie, mam troszkę dodatkowej pracy więc sprzątanie odłożone na później.  Najważniejsze, że prezenty chrześniakom ( mamy ich trzech) oraz mojej mamie zakupione. Pozostali dorośli dostają słodkości. A Osinek dostanie prezenty od babć, pradziadków i chrzestnych więc chyba w tym roku rodzice kupią tylko jakiś drobiazg :)  
zobaczymy jeszcze.....

pozdrawiam zimowo 

czwartek, 6 grudnia 2012

Mikołajkowo

Z racji tego, że Osinek się rozchorował i w poniedziałek i wtorek był taki biedny i wyglądał jak siedem nieszczęść postanowiłam mu poprawić humor i prezent mikołajkowy dałam wcześniej :)

A niech się dziecko bawi i cieszy. 
On i tak nie rozumie czy to 4 grudzień czy 6-ty :)
Kupiliśmy Osinkowi przebijak z Ikei. Z racji tego, że do Ikei mam milion kilometrów
zamówiłam go na Allegro.

No i prezent okazał się mega trafiony!!!!  
Gdzieś słyszałam, że dzieciaczki to uwielbiają ale nie spodziewałam się, że młody oszaleje!

Prosta, kolorowa, drewniana i nie droga zabawka. (30,00 zł z przesyłką)
Młody zakochał się w "przebijaku" !
Od razu wiedział o co chodzi i po rozpakowaniu przez godzinę stukał młoteczkiem, przewracał i stukał, przewracał i stukał i tak w kółko.
 Brał pod pachę i nosił za mną i ciągle stukał. Trochę mi głowa bolała od tego stukania ale najważniejsze że dzieciol nie piszczał i nie marudził.
 Osinek lubi pomagać w kuchni przy robieniu kotletów to chyba dlatego tak mu to się spodobało.

A o to dowód w postaci kilku fotek z zabawy Osinka.






Wszystkim polecam tę zabaweczkę, fajna, masywna, solidnie wykonana
i najważniejsze dziecko się nią bawi!
Nasz Osinek od trzech dni kilka razy dziennie siada, stuka i puka.
Trochę głośno w domu ale w tym czasie można spokojnie zrobić obiad czy posiedzieć
przy komputerze ( tak jak ja w tej chwili)

Ps. A wszystkie dzieciom mały, dużym i już całkiem dorosłym życzę dużo uśmiechów i radości oraz mnóstwa prezentów nie tylko w Mikołajki ale każdego dnia w roku :)

Ps 2. Ja dzisiejszej nocy dostałam w prezencie  od męnża i Osinka wirusa :(
Męczyłam się całą noc i od rana czuje się jakby mnie czołg przejechał,  wszystko mnie boli i mam wstręt do jedzenia.

pozdrawiam

wtorek, 4 grudnia 2012

koszmar minionego dnia!

Koszmar nie tylko dnia ale i ostatniej nocy!
Młody zbudził się ok północy i wymiotował. 
Myślałam, że mu zaszkodziła ryba którą jadł popołudniu.
Bardzo mu smakowała a on zajadał się nią aż miło było popatrzeć!
Ale po opróżnieniu żołądeczka nadal go ciągało.
Męczyliśmy się tak przez cztery godziny. Młody wymiotował i za chwilę zasypiał. 
Jak już nie miał czym to chciał pić. Nie mogłam go odciągnąć od butelki z wodą.
Sam co chwilę się budził i pił i pił.
Aż ok 4;30 zwymiotował tę wodę i dopiero zasnął.
Biedny jak on się męczył, bladziuśki się zrobił, strasznie płakał i słaniał się na nogach. A ja musiałam na te jego męczarnie patrzeć, aż mnie serce bolało jak mój mały Osinek tak ciężko znosił te wymioty.
Niestety za długo nie pospałam gdyż musiałam wstać rano ogarnąć siebie i naszego psa i jechać na 9;00 do psiego fryzjera.
Obiecałam mamie, że wezmę ją ze sobą bo chciała załatwić kilka urzędowych spraw.
Pojechałam po nią przed 9;00, wysiadłam z samochodu zostawiłąm kluczyk w stacyjce, torebkę i psa bo nie chciałam aby Lenka się wybrudziła.
Wracam z mamą - za drzwi - a one zatrzaśnięte!!!!!!!!!!!!!!
Szok! Jak to się stało???? !!!!
Zaglądamy przez szybę a pies siedzi na przycisku blokującym drzwi. - Mamy tylko jeden klucz do samochodu
Myślałam, że dostanę zawału serca! Nie wiedziałam czy mam płakać czy się śmiać ze złości!
Nie wyspana, zmęczona i jeszcze taki numer.
Biegałam od szyby do szyby wołając psa, pukając w szybę  i robiąc głupie miny do szyby bo może skoro raz wcisnęła przycisk to zrobi to drugi raz. Z boku to wyglądało komicznie a Lenka robiła wielkie oczy i kręciła główką!
Niestety przez pół godziny "zabawy" z psem nie udało się otworzyć samochodu.
A Lence znudziło się bieganie położyła się na mojej torebce i spała!
Kolejne próby otworzenia spełzły na niczym.
Brat postanowił "włamać się" do samochodu. Odchylił drzwi śrubokrętem, włożył drut i razem z moim mężem mocowali się kolejną godzinę. Nie wiele brakowało aby wcisnąć przycisk. Nie było jak docisnąć bo drut obsuwał się z pstryczka!
Nie udało się wiec zaczęliśmy szukać pomocy u "magików". Męnż się skontaktował z człowiekiem od spraw beznadziejnych opowiedział co się stało i umówił się. Czekając na faceta złapał za klamkę i drzwi się otworzyły! Po prostu musiało im się udać tym drutem wcisnąć ten przycisk tylko nie usłyszeli sygnału.
Radość - "magik" odwołany!
200zł zostało w kieszeni!
Stres ogromny! Nerwy zszargane!
Samochód trochę porysowany!
Pies uratowany!

A z tego wszystkiego okazało się, że do psiego fryzjera jestem umówiona na jutro! Myślałam, że będę beczeć ze złości! Już mi się odechciało jechać i załatwiać sprawy wróciliśmy do domu.

Ps. Młodego dopadł wirus w nocy wymiotował a teraz ma biegunkę i nie chce jeść no jakby było mało wrażeń!

pozdrawiam



sobota, 1 grudnia 2012

zakatarzony weekend

Sobotnie przedpołudnie minęło nam na ogarnianiu domku, gotowaniu obiadu i odwiedzinach u babci. Dziś mama pilnowała Ksawusia więc wybraliśmy się pobawić się z dzidzią:)
 Młody uwielbia maluszka, chce brać go na kolana, podaje mu smoczek, zabawki, robi mu cacy, daje buziaki - fajnie to wygląda.
Natomiast popołudnie nie było już tak przyjemnie.
Młody spał tylko 40 minut zbudził się z okropnym katarem i płakał przez pół godziny. W żaden sposób nie mogłam go uspokoić ani pozbyć się glutów z noska.
Dopiero próba położenia ponownie spać uspokoiła Osinka. Leżeliśmy w łóżku i czytaliśmy książeczki. Później młody był już spokojny, bawił się i sam wycierał sobie nosek :)
Śmiesznie to wygląda jak próbuje wydmuchiwać glutki w chusteczkę. Mój dorosły syneczek!
A podczas wieczornego mycia ząbków włożyłam palucha do buziaka i okazało się, że jest pierwsza piątka! 
Normalnie piąteczka wyszła praktycznie bezobjawowo! Nie licząc kataru bo tak naprawdę nie wiem czym on jest spowodowany.  Albo przerodzi się w jakieś przeziębienie albo jest od zębiska - nie wiem okaże się w ciągu kilku najbliższych dni.

Wieczór.
Cisza i spokój młody śpi od godziny 20-tej, męnż w pracy a ja przeglądam materiały do pracy, piszę notkę i oglądam KSW 21 !!!
Wszystko na raz - ale mam dzisiaj podzielną uwagę :)
Jak ja uwielbiam walki i takie wieczory :)

A jutro zapowiada się śliczna pogoda a nas czeka wyprawa do Osinkowych pradziadków do Kętrzyna. Dawno nie byliśmy więc trzeba odwiedzić rodzinkę. U babci są dzieci na weekend więc młody nie będzie się nudził.

A Wy jakie plany macie na niedzielę?

pozdrawiam

poniedziałek, 26 listopada 2012

na poprawę kondycji nordic walking

Kije kupiłam już chyba 4 lata temu. Był taki czas, że chodziłam regularnie. Uwielbiałam ten rodzaj ruchu. Ale po jakimś czasie z braku chęci i motywacji odstawiłam je w kąt. Potem przyszła ciąża, małe dziecko i kije nadal stały w kącie :)
Ale od 3 miesięcy znowu zaczęłam maszerować.  Wróciły chęci i motywacja. Może to związane z imprezami  które czekały i czekają a może z tym żeby poprawić kondycję bo czasami nie nadążam za moim Osinkiem. Sama nie wiem ale najważniejsze, że wyciągnęłam kije z kąta i maszeruję. Podczas treningu odpoczywam, mam czas na przemyślenie różnych spraw, zastanowienie się nad minionym dniem a jak maszeruję z mamą to na plotki:) Po godzinnym treningu jestem zmęczona ale także zrelaksowana.

Nordic Walking łączy w sobie najlepsze cechy idealnej aktywności ruchowej dla wszystkich, gdyż:
- jest łatwy i szybki do nauczenia na poziomie podstawowym,
- mogą go uprawiać niemal wszyscy, bez względu na wiek, wagę i wyjściowy poziom sprawności fizycznej,
- jest możliwy do uprawiania wszędzie i w każdym czasie, w dowolnym klimacie, w dowolnym terenie, na każdej nawierzchni i przez cały rok,
- jest 40%-50% efektywniejszy niż marsz bez kijów,
- efektywnie trenuje wszystkie mięśnie kończyn dolnych, prostowniki kończyn górnych, wzmacniając mięśnie tułowia, ramion, barków a także brzuch.

No i najważniejsze zgubiłam kilka kilogramów! Dlatego polecam to świetny sport dla ludzi którzy nie koniecznie lubią duży wysiłek fizyczny. I to nie prawda, że nordic walking jest tylko dla "starych" ludzi!

pozdrawiam

Basenowa niedziela z przebojami

Od kilku tygodni planowaliśmy wypad z Osinkiem do pobliskiego Aquaparku. Zabraliśmy ze sobą moją mamę i jej siostrę aby były dodatkowe ręce do opieki:)  
Przydały się jak rodzice chcieli popływać sami:)
Młody uwielbia wodę ale nigdy nie byliśmy z nim na basenie. Jakoś nie mogliśmy się wybrać i trochę obawiałam się jak Oskar zareaguje na te wszystkie nowości.
Moje obawy były bezpodstawne młody był zachwycony! 

A o to dowody:
Jedziemy na wycieczkę bierzemy mimia pod pachę:)


Szaleństwa w wodzie 
Najpierw spokojnie a potem ile sił w rączkach!
Podobało mi się, że było dużo atrakcji dla maluchów i basen z bardzo ciepłą i płytką wodą. 
Fajna sprawa! 
Z tatą najlepiej bo tata pozwala na wszystko - mama to panikara:D



Z mamą fotka też musi być! Aby nie było, że mama Osinkiem się nie zajmowała:) 

Słów kilka o przebojach niedzielnych. 
Zaczęło się przy wsiadaniu do samochodu. Męnż, nie wiem jak on to zrobił, zresztą on też nie wie jak to się stało, ale  uderzył Osnikową główką w kant drzwi i nabił mu porządnego guza! ( widoczna na zdjęciach czarna plama na czole maluszka)
Po południu młody kręcił się w kółko, kilka razy próbowałam zająć go czymś innym ale on był uparty (to po mamusi ma tę cechę) i nadal się kręcił. Skończyło się tym, że Osinkowi zakręciło się w głowie i padł nosem prosto do swojego ulubionego garnuszka z Fisher Prica! Kolejny lament i  rozbity nosek.
Jakby tego było mało przed samym spaniem robiliśmy mleczko w kuchni, młody cieszył się, że dostanie butelkę i nie "zmieścił się" pod stołem i uderzył czołem w blat! Dla równowagi ma czoło obite z dwóch stron!
Ach dobrze, że ten przebojowy dzień się skończył!

planujemy już kolejną wyprawę na basen bo było super!