wtorek, 31 lipca 2012

Kryzys trzeciego dnia

Dziś nastąpił kryzys....
Osinek najpierw nie chciał zasnąć w południe potem wieczorem też był problem. Zamiast popołudniowej drzemki było szaleństwo, krzyki, śmiech, bieganie za psem, i milion innych zajęć. Ja śpieszyłam się i nie bardzo miałam czas układać się z nim a męnż sobie nie radził. Bo zamiast spać z tatą to lepiej było go targać za uszy lub wkładać mu paluchy w oczy, bić poduszką, uciekać, stukać w kaloryfer. Nawet mniej ulubione zabawki w tej chwili były fajne i trzeba było się nimi koniecznie pobawić.  Męnż cierpliwy człek i próbował przez dwie godziny na różne sposoby dzieciola wyciszyć i uspokoić. Osinek nie szukał smoka i nie prosił o niego po prostu nie potrafił spokojnie położyć się przez chwilę.Wtedy męnż wymyślił że rozłoży kanapę w salonie i włączy mu eskę. Osinek uwielbia muzykę i gapił się w TV jak zaczarowany. Po kilku szybkich piosenkach młody zapomniał o smoku i zasnął . Ze zmęczenia spał ponad 2 godziny:)
Wieczorem powtórka z rozrywki. Mały zamiast spać bawił się, rozrabiał, krzyczał, śmiał się i oczywiście mówił w języku zrozumiałym tylko sobie. Próbowałam go położyć w łóżeczku ale wstawał, piszczał i próbował z niego uciec. Jeśli zaczynałam protestować zaczynał płakać i domagał się smoka. Po ciężkim dniu nie miałam już dłużej siły z nim walczyć. Dlatego przełożyłam młodego do naszego łóżka które działa cuda. Wystarczy kilka chwil i przytulenie się do  mamy i swojego misia no i odlot. W końcu ku niezadowoleniu  ojca swego Osinek zasnął w naszym łóżku.
Widać, że brakuje mu smoka ale jestem konsekwentna i nie pokazuję mu go bo skoro wytrzymał trzy dni to już zapomni o tym swoim "przyjacielu". Mam tylko nadzieję, że nie przyzwyczai się znowu do spania ze mną:)

A takiego widoku, miejmy nadzieję, że już u nas nie będzie

Ostatnia drzemka Osinka z "przyjacielem"

poniedziałek, 30 lipca 2012

Zabieramy "przyjaciela"

Osinek już wyzdrowiał, zapalenie dziąseł minęło czyli czas na zabranie "przyjaciela". Myślałam o tym już od jakiegoś czas dlatego że mały ma troszkę krzywy zgryz i wiem, że czym dłużej będzie ciągał smoczek tym ta wada się pogłębiać. Od kilku dni nie dostawał smoka w dzień i nawet go nie prosił. Ale po wczorajszej drzemce odcięliśmy w smoczku troszkę końcówkę. Osinek spróbował nie podobało mu się to i go wyrzucił. Zrobił śmieszną minę taką jak mu coś nie smakuje i powiedział "łeełee" oznacza to "pe". Wczoraj na noc już nie dostał "przyjaciela" za to miał pozostałą część swojego zestawu nocnego - czyt. pieluszka, poduszka i miś:) Noc przespał ślicznie. Dziś rano domagał się smoka to męnż mu go dał ale mały za chwilę go wypluł i znowu powiedział "łełe". Teraz popołudniowa drzemka też jest bez smoka.
Zobaczymy co z tego wyjdzie jak na razie jestem miło zaskoczona. Myślałam że będzie gorzej.

piątek, 27 lipca 2012

Wspomnienia z dzieciństwa

Emma z dzidziusiowa zaprosiła mnie do zabawy blogowej do wspomnień z dzieciństwa. Ciesze się i chętnie biorę w niej udział. Mam okazję powspominać. Oto 4 rzeczy z mojego dzieciństwa:)

1. Kolorowe karteczki do zbierania w segregatorach. Ach jaki to był szał i moda na kupowanie kolorowych kartek ze Spice Girls, Backstreet Boys, pieskami, kotkami oraz wymienianie się z kolegami i koleżankami na przerwach w szkole.

2. Teleranek. Normalnie uwielbiałam oglądać i co niedzielę grzecznie siedziałam przed TV
 3. Walkman. Mój pierwszy był czerwony. Ukochany tatuś przywiózł z saksów. Ale mi go zazdrościli w szkole:)
4. Oranżada. Oranżada w proszku kupowaliśmy ją zawsze latem i wcinaliśmy na sucho. mniammm....


Miło powspominać choć tych wspomnień z dzieciństwa jest naprawdę wiele....

Do zabawy zapraszam jeśli oczywiście macie ochotę;
Kasia, Piotrek, Zuzia i Zosia
Basię od Młodych Rodziców
jaka matka taka córka
Mamę Frania

wtorek, 24 lipca 2012

Angina a zapalenie dziąseł czyli refleksja z chorowania Osinka

Pewnie już przynudzam, bo ciągle piszę o chorobie Osinka ale mam nadzieję, że to już ostatni post na ten temat. Zacznę od tego, że okazało się że to nie angina tylko zapalenie dziąseł! Już w sobotę zauważyłam że dzieciol mój kochany ma czerwone dziąsełka i jak próbuję mu umyć buźkę to płacze. Od tego czasu każdy posiłek sprawia mu straszny ból, oczkami wszystko a co trafia do buzi to wypluwa z płaczem. Przez sobotę i niedzielę Osinek jadł tylko serki bo to mu przechodziło przez gardło. Jak on strasznie cierpiał. Mimo tego w dzień był i jest spokojny i nie marudzi za mocno. Gorzej jest w nocy. Mały budzi się ze strasznym płacze, kopie, kręci się aż rzuca się po łóżku. Płacz to nie był płacz to był wisk jak by go ze skóry obdzierali! Nie che smoka wypluwa go po czym po chwili go szuka aby się uspokoić. Oczywiście śpi tylko przytulony do mnie a ja mam noce nie przespane bo boje się ruszyć aby maluszek nie zbudził się. W poniedziałek byliśmy u pediatry wypisała antybiotyk i jakiś robiony płyn przeciwbólowy.  Na szczęście maluszek już od niedzieli nie ma podwyższonej temperatury, która była spowodowana właśnie tym zapaleniem. Antybiotyk dostałam w pierwszej aptece gorzej było z płynem. Odwiedziłam chyba wszystkie apteki i prawie wszędzie odsyłali mnie z informacją, że może na jutro a może na środę zrobią. Farmaceuci tylko cmokali i wykręcali się brakiem składników. Już mi beczeć się chciało ale w końcu znalazłam aptekę w której praktycznie od ręki zrobili mi ten płyn.  Myślałam, że zapłacę fortunę a okazało się, że kosztował 7,5zł.
Osinek dostaje antybiotyk i z trudem ale smaruje mu dziąsełka - strasznie go boli i nie daje nic zrobić. Jak on płacze przy tym smarowaniu. Jak smaruję to jestem na niego zła bo to dla jego dobra a on ucieka i odwraca głowę. Ale jak tak płacze to mnie serce boli, że nie mogę ulżyć mojemu dziecku w bólu. Okropne jest te uczucie obserwować, jak dziecko cierpi i nie można mu pomóc. Dzięki temu środkowi przynajmniej je coś więcej niż serki, tj. zmiksowane na idealną papkę zupki i parówki rozdrobnione. Wiem, że parówki to nie jest wartościowy posiłek ale przynajmniej nie jest głodny i będę mu je dawać do czasu aż zacznie jeść coś więcej.
Czytałam w necie od czego to zapalenie dziąseł może się zrobić u małego dziecka - no i wyszło na ząbkowanie! Młody do tej pory ząbkowanie znosił bardzo dobrze ale teraz wyżynały mu sie trójki no i tak już od dłuższego czasu się z nimi męczyliśmy. Efektem tych ząbków jest właśnie to zapalenie.
Mam nadzieję, że z każdym dniem będzie lepiej i jakoś przetrwamy ten ciężki dla nas czas....

sobota, 21 lipca 2012

O gorączce słów kilka...

Gorączka jest naturalnym objawem walki organizmu z infekcją. Dla rodziców jest to informacja, że z dzieckiem dzieje się coś niepokojącego. Zwykle jednak dorośli podchodzą do podwyższonej temperatury zbyt emocjonalnie i obniżają ją nawet, gdy nie przekracza 38 stopni. Tymczasem to właśnie gorączka poskramia wirusy i bakterie, jest oznaką, że organizm walczy z infekcją a nie biernie się jej poddaje - zwiększa ukrwienie tkanek, co umożliwia szybsze przedostanie się komórek obronnych i leków w miejsce infekcji. Pobudza układ odpornościowy do pracy (białka odpornościowe najaktywniej zwalczają zarazki w temperaturze 37,5-38,7°C). Ponadto gorączka zniechęca do wysiłku i aktywności, a to pozwala skupić się na tym, co w danej chwili najważniejsze - obronie. Uważać jednak musimy na temperaturę powyżej 38 i pół stopnia, wtedy ze wspólnika zamienia się we wroga – osłabia reakcje obronne, prowadzi do drgawek czy nawet utraty świadomości. Jej przebieg zależy od choroby, której towarzyszy. W niektórych przypadkach utrzymuje się do momentu wyzdrowienia, w innych działa na zasadzie sinusoidy- spada rano a rośnie wieczorem. Reguły te jednak nie sprawdzają się u niemowlaków. 


informacja pochodzi ze strony: 
http://www.swiat-zdrowia.pl/artykul/goraca-glowa-gdy-dziecko-ma-goraczke)
Ciekawy artykuł warto przeczytać.


Osinek trzeci dzień gorączkuje. Na szczęście dzisiejsza noc była już spokojniejsza bo mały miał gorączkę w okolicy 38stopni C. W dzień nadal ma temperaturę podwyższoną no i doszło do tego że nie chce jeść. Chyba rozwija się angina bo dzieciol pluje wszystkim co dostanie. A najgorsze jest to, że mały jest głodny bo prowadzi mnie do kuchni, otwiera lodówkę, wyciąga rączki żeby go podnieść i żeby mógł sobie coś wybrać do zjedzenia ale na tym się kończy. Dostaje to co sobie wybrał i oczywiście wszystko wypluwa. Boje się, że przez te ostanie chorowanie to Osinek straci swój dotychczasowy dobry apetyt.
Czyli weekend zapowiada nam się z chorym dzieciolem dość ciężko....

czwartek, 19 lipca 2012

Kobieta u gin. + gorączka Osinka

Postanowiłam w końcu wybrać się do ginekologa. Bardzo dawno nie robiłam cytologii. Kurcze wstyd się przyznać ale  nawet nie pamiętam kiedy. Zaproszenie z NFZ na bezpłatną cytologię leżało już kilka miesięcy a ja ciągle odwlekałam tę wizytę. Może dlatego, że to zaproszenie do innej przychodni a nie do tej co zawsze chodziłam. Jakoś nie koniecznie chciało mi się iść, no ale po przeczytaniu posta Mandarynkowej Mamy o "babskim przeglądzie" i zbliżającej się rocznicy śmierci mojej znajomej (zmarła na raka szyjki macicy) postanowiłam zadzwonić i umówić się na wizytę. No cóż jak trzeba to trzeba i dla swojego dobra zdecydowałam się i powiem szczerze nie żałuję bo przyjął mnie lekarz, który pracuje w szpitalu na oddziale położniczym. Bardzo miły, starszy pan, którego miło wspominam z porodówki. Wypełniłam ankietę, poinformował kiedy odebrać wynik cytologii no i przeprowadził bezbolesne badanie. Gin. powiedział, że wszystko w porządku i że zaprasza na kolejną kontrolną wizytę za 6 miesięcy. Wynik cytologii za miesiąc. Przez ten czas będę często myślała czy aby na pewno jest dobry.No i powiem szczerze, że się zastanawiam czy nie zmienić lekarza. Mój gin. do którego chodziłam do tej pory to taki trochę gburowaty i potrafi być nieprzyjemny a czasami zachowuje się jakby wszystkie rozumy pozjadał. Dlatego poważnie się zastanawiam....

Teraz troszkę o Osinku mym. Rozchorował mi się mój dzieciol kochany. Od wczoraj ma wysoką gorączkę. Nie ma ani kaszlu ani kataru tylko gorączkuje. W nocy 37,6 stopni a w dziś w dzień ponad 38 stopni i teraz temperaturę mierzyłam i ma nadal 38 stopni mimo podanych czopków przeciwgorączkowych. Wszelkie środki obniżające gorączkę nie bardzo pomagają. Temperatura spada o kilka kresek a po kilku godzinach znowu wzrasta. Dlatego po powrocie od ginekologa zebrałam moich chłopaków i pojechaliśmy do naszego rodzinnego lekarza. Pani doktor posłuchała (na szczęście płuca czyste) za to czerwone gardło no i podejrzenie anginy. Dostaliśmy listę leków które podawać - na szczęście miałam prawie wszystko w domu i jeśli gorączka będzie utrzymywać się do poniedziałku to mamy przyjść po antybiotyk na anginę. 
No i Osinek się załatwił :( Pogoda do dupy a on ciągle chciał na podwórko normalnie dzieciola siłą do domu trzeba było zabierać. Awanturował się, że sąsiedzi to pewnie myślą że ja to jakaś czarownica a nie matka bo każdy powrót ze spaceru kończył się straszną histerią!  No a wczoraj z męnżem mym spacerował jak deszcz padał no i dzieciol się rozłożył. Dziś od rana też awantura bo jak to po śniadaniu nie wychodzimy do piaskownicy. Jakoś udało nam się Osinka utrzymać w domu. Mimo gorączki to mały jest pogodny, bawi się, nie ma większych problemów z jedzeniem, uśmiecha się i szaleje. Boje się dzisiejszej nocy dzieciol już teraz budzi się, piszczy, marudzi i widać, że coś go boli. Widzę, że mój maluszek cierpi a ja już nie wiem jak mogę mu pomóc. Mam tylknadzieję, że jutro mój kochany Osinek będzie czuł się lepiej. 


Ps. ok. 1 w nocy temperatura wzrosła do 39,6 stopni! Dzieciol mój jęczał i nie mógł spać. Po kolejnym czopku i zimnych okładach  (ok godziny 2) na szczęście gorączka obniżyła się do 37,8 stopni. Zasnęliśmy...

poniedziałek, 16 lipca 2012

Chemikalia

Od pewnego czasu wiem, że  mój Osinek jest wrażliwy na wszelkie  ciężkie środki chemiczne typu opryski na chwasty. Jeśli mały znajdzie się w pobliżu używania takich trujących preparatów to po kilku godzinach wymiotuje. Ale nie spodziewałam się, że dzieciol może być wrażliwy na środek na komary i kleszcze znanej firmy. Ostatnio jak byliśmy nad jeziorem pryskaliśmy się tym środkiem bo strasznie nas atakowały te wszystkie wredne owady. Osinek też został spryskany co by go nie cięły a w nocy się zaczęło! Zbudziło mnie ok 4 nad ranem Osinkowe kręcenie się w łóżeczku. Ja go podnoszę a on zaczął wymiotować. Biedny strasznie się męczył a mi aż serce się kroiło jak musiałam patrzeć jak maluszek tak cierpi. Po pierwszym razie przebrałam dzieciolka, dałam mu wody do popicia i wzięłam do naszego łóżka. Pomyślałam, że może coś z jedzenia mu zaszkodziło bo nad tym jeziorem mały wcinał mięsko z grilla i owoce (banany, brzoskwinie, czereśnie) nie można było mu nic innego wcisnąć tak mu smakowało. Położyliśmy się spać a tu za chwilę powtórka z rozrywki. Wymiotował tak przez 2 godziny chyba z 10 RAZY! Aż nie miał już nic w żołądku dopiero przestało go męczyć i zasnął. Po tak ciężkiej nocy mały spał prawie do godziny 10:00. Potem było już wszystko w porządku. Normalnie jadł, pił bawił się. Czasami myślę, że dobrze że Osinek śpi w swoim łóżeczku ale w naszym pokoju bo tak to nie wiem jak taka akcja mogłaby się skończyć.... Po tych ostatnich sytuacjach ze środkami chemicznymi to normalnie boję się sprzątać jak mały jest w pobliżu aby nic nie zaszkodziło mojemu kochanemu łobuziakowi....
A czy któraś z Was miała taką sytuację, że dziecko było wrażliwe na domowe środki czystości? Nie chodzi mi o picie ale o sam specyficzny, ciężki zapach???

czwartek, 12 lipca 2012

chłopaki u lekarza

Tak się złożyło, że wybraliśmy się do naszego rodzinnego lekarza całą rodzinką. Przecież od czasu do czasu trzeba sprawdzić co u niego słychać i czy lekarz zdrowy:D Męnż chciał skierowanie do neurologa bo od kilku tygodni wróciły bóle w plecach i bez tabletki albo maści przeciwbólowej nie wychodzi do pracy. Męczą już go te plecy i ciężko mu się pracuje. Zapisał się też na wizytę do neurologa na Fundusz na 12 września, ach te kolejki! Można szału dostać z tym czekaniem! Przy okazji wizyty męnża u lekarza postanowiłam wybrać się z Osinkiem i jego biegunką. Dzieciol już drugi tydzień męczy się z tym dziadostwem. Zęby wyszły, apetyt wrócił a biegunka jak była tak i jest! Leki typu smecta i probiotyki nie pomagają. Dieta kleikowa i kisielowa też nie skutkuje. Pediatra zbadała, zważyła ( Osinek znowu bardzo słabo przybiera na wadze), obejrzała małego z każdej strony i wypisała jakieś leki od jelit. Zaleciła też wizytę kontrolną w następnym tygodniu. Wypisała też skierowanie na morfologię bo dawno Osinkowi nie robiliśmy wyników. Wcześniej miał początki anemii i chciałam skontrolować jak to wygląda teraz. Nie jestem zadowolona z leków które pediatra przypisała Osinkowi. Kiedyś te same leki mu już zapisała są one bardzo silne i wcześniej mu nie pomagały. Nie wiem co mam z tym zrobić, wykupić receptę nie wykupić; podawać nie podawać. Chyba poczekam jeszcze jedne dzień i zobaczę co z tego będzie, może biegunka ustąpi skoro ząbek wyszedł. 
Nie do końca jestem zadowolona z naszego lekarza rodzinnego. Czasami wydaje mi się że ta kobieta leczy z zamkniętymi oczami. Bo jak to nie pomoże, to może kupi pani coś innego bo może pomoże - to są jej słowa! Jako młoda mama pierwszego dziecka na początku kupowałam wszystko co mi wypisywała. W trzecim miesiącu życia dzieciol miał katar. Wykupiłam pół apteki bo pani doktor poleciła to wszystko. Zapas specyfików na katar ma do dziś! W końcu się opamiętałam i teraz przeglądam swoją apteczkę i kupuję to czego nie mam i pytam jeszcze farmaceutę aby upewnić się czy to na pewno potrzebne. A jak wy postępujecie w takiej sytuacji? Zawsze kupujecie wszystko co jest wypisane na recepcie?

wtorek, 10 lipca 2012

Osinek u fryzjera

Ostatnio byłam już po raz trzeci, wciągu ostatnich pięciu miesięcy, z Osinkiem u fryzjera. Jak mojemu dzieciolkowi strasznie szybko rosną włoski! Pierwszy raz był w swoje pierwsze urodziny. Wtedy był bardzo grzeczny ładnie siedział i wszystko oglądał co mu się podało do rączki. Patrzył na swoje odbicie w lusterku i mu się podobało - nie bał się był wszystkimzainteresowany. Ale byliśmy z niego dumni tak ładnie siedział. Nawet zaprzyjaźniona fryzjerka powiedziała, że dano nie miała tak grzecznego małego klienta. 
Dziś już nie było tak kolorowo.... Mały uciekał nie chciał sam siedzieć na fotelu. Musiałam go wziąć na kolana. Ciągle się kręcił, kład rączki na głowę, normalnie nie dał podejść fryzjerce do siebie z nożyczkami, próbował zabrać jej nożyczki, wstawał. Nie dawałam rady go utrzymać spokojnie na kolanach. O tym aby włączyła golarkę nie było już mowy. Musiałam się nieźle namęczyć aby choć chwile posiedział bez poruszania głową. Wyszłam od fryzjera cała w Osinkowych włosach. Dzieciolka fryzura nie jest idealna ale włoski są krótsze niż były a to najważniejsze:) A jak Wasze dzieciaki znoszą wizyty w salonie fryzjerskim? A może ścinacie im same włoski?

A to fotka z pierwszego strzyżenia tak grzecznie Osinek siedział

poniedziałek, 9 lipca 2012

Jeziorko, jeziorko, jeziorko!!!!

W końcu udało nam się wybrać nad jeziorko mimo, że mieszkamy na Mazurach nie zawsze jest czas i miejsce aby skorzystać z odludnej plaży:)Na dodatek męnż pracował cały tydzień na popołudnie to nie było jak. Ale ten weekend spędziliśmy w bajecznym miejscu. Moja siostra ma cudną, odludną działeczkę nad prześlicznym jeziorkiem z linią brzegową,małym pomostem i własną prywatną plażyczką. Piękne, ciche miejsce. Tylko natura i my, normalnie raj na ziemi:) Uwielbiam tam jeździć , można tam odpocząć i naładować baterie na cały tydzień. Na szczęście do tego raju mamy tylko 7 km. Dlatego w gronie rodzinnym wybraliśmy się tam w sobotę popołudniu i w niedzielę już od razu po śniadaniu. W sobotę było gorąco i duszno ale co jakiś czas padał deszcz więc wodę mieliśmy wszędzie nie tylko w jeziorze i grilloowe ognisko ładnie się paliło. Ogień był więc z głodu nie umarliśmy. Mimo wrednego deszczu siedzieliśmy twardo aż do wieczora. A co nie damy się tak łatwo przegonić. W końcu taka ciepła woda zdarza się naprawdę bardzo rzadko. Mieliśmy dziecinny termometr kąpielowy i woda w jeziorze miała 27-28 stopni! Ciepełko:)
W niedzielę od rana szybkie śniadanie i pakowanie. Zapas jedzenia, trunków orzeźwiających i nie tylko i zabawek dla dzieci no i w drogę na rodzinne plażowanie. Dzieciakom rozstawiliśmy duży namiot aby miały gdzie choć chwilę wyjść z wody i pobawić się.  Osinek miał okazję pobawić się ze swoimi starszymi braćmi. Mały uwielbia dzieci więc w miarę możliwości spotykamy się z rodzinką aby chłopcy mieli ze sobą kontakt. Starsi sprytniejsi bracia wpadki na pomysł aby uciekać od małego aby ten ich ganiał. Najpierw małemu się podobało ale jak nie mógł długo złapać to już zaczęły się nerwy:) Śmiesznie Osinek wygląda jak wpada w złość. Później zaobserwowałam, że dzieciaki wymyśliły aby Osinek pokazywał jaki on duży. I tak na zmianę chłopcy wołali: Oskar pokaż jaki jesteś duży! A Oskar cyk ręce do góry:) No to oni znowu; Oskar pokaż jaki jesteś duży! A mały znowu ręce do góry. Nie wiem ile razy oni tak do niego wołali ale mały w końcu się zdenerwował i uciekł od nich. Dzieciaki to mają super pomysły:) 
Osinek i Cypruś w namiocie


Osinek to prawdziwy nie tylko zodiakalny  wodnik. Normalnie dzieciak niczego się nie boi do wody to aż piszczy i nie można go z niej wyciągnąć. Tylko by szalał. Wymyślił sobie, że będzie skakał z pomostu no bo przecież tata i wujkowie skaczą. To i on chce aż płakał jak go nie chciałam puścić. Aby matka nie była taka zła dla Osinka to skakałam z nim w wodzie. Mały nie czuje zagrożenia nie chce założyć ani koła ani rękawków do pływania. Strach pomyśleć co by było gdyby sam został na brzegu. Aby dzieciol choć chwilę odpoczął od wody to musieliśmy chodzić z nim na spacer albo zabierać do samochodu  bo inaczej to tylko woda i woda.
 A w wiaderku jest wieloryb:)

No i jedno z mamą żeby nie było że nie moczyła tyłka:)

Tak się wymoczyłam i opaliłam że jeszcze dziś mnie plecy bolą i rano ciężko było nałożyć koszulkę. Mam śliczną opaleniznę na razie na raka. Ale jeszcze z 2 dni i będę brązowa ale na plecach to skóra na 100% zejdzie. Osinka smarowaliśmy a siebie to jak już było za późno.No i ja i męnż troszkę cierpimy ale czego się nie robi dla brązu:) Znacie jakieś sposoby na oparzenia słoneczne? Czym tu się wysmarować aby nie piekło? 
Chwila wytchnienia na leżaku i przekąska
No i czytanie książeczki o zwierzętach musi być. Ta książeczka jeździ z nami wszędzie bo kurki (kokoko) krówki (maaaa), świnki i koniki (iiiiiii) to  kilka razy dziennie trzeba oglądać aby nie zapomnieć ja wyglądają.
 No i na koniec buszujący w trawie:)
Weekend na świeżym powietrzu z rodzinką bardzo udany oby takich więcej w te wakacje było. 

Ale się rozpisałam....

czwartek, 5 lipca 2012

Gorąco, burzowo i marudnie

Tego lata pogoda nas nie rozpieszcza. Najpierw było zimno i deszczowo. Teraz zrobiło się ciepło ale burzowo i duszno. Taka pogoda też jest męcząca. Mały jest marudny. W końcu udało nam się wystawić basen na taras. Kilka dni stał w salonie i Osinek miał frajdę bawiąc się w nim. Bo tak naprawdę nie wiedział jaka zabawa będzie jak wlejemy wodę.
Zabawa w salonie

Pierwsze chwile w basenie

A potem już szaleństwo, szaleństwo....

 Odkąd wynieśliśmy basen na taras mały by z niego nie wychodził. Ciągle się pluska i szaleje. Wszystko ląduje w wodzie. Nawet bidna Lenka musiała zaliczyć kąpiel w basenie. Ciężko go z niego wyciągnąć dlatego prawie cały dzień spędzamy w naszym domowym raju.

Niestety od kilku dni Osinek słabo je. Specjalnie dla niego gotuję jego ulubione potrawy. A on prawie wszystkim pluje i wszystko jest bleee. Pozwalam mu wybrać z lodówki na co ma ochotę ale oczami by jadł wszystko a do brzuszka trafia niewiele. Biegnie sam otwiera lodówkę, wyciąga rączki bierze mięsko czy twarożek cieszy się jak robię kanapkę a za chwile wszystko ląduje na podłodze.   Oczywiście wcinał by tylko serki Danio najlepiej na śniadanie, obiad i kolacje.Wiem, że w takie upały nie chce się jeść ale dzieciak nie może żyć na samych serkach. Muszę je przed nim chować.




 Na dodatek jest marudny, potrafi wstać z płaczem i tak aż do drzemki chodzić i piszczeć. Nawet spacer i jazda rowerem nie pomaga. W basenie po siedzi też chwilkę i marudzi. Raz się śmieje a za chwilę płacze. Po takim dniu jestem strasznie wykończona i czasami już nerwy puszczają od tego  jego marudzenia. Jestem z nim non stop i mimo że kocham go to czasami mam dość. Jak by tego wszystkiego było mało od dwóch dni dołączyła biegunka. Każda zmiana pieluchy kończy się płaczem. Mały nie lubi jak go się przebiera ale na nocnik też nie chce siadać. Od razu z niego ucieka. Już od dawna walczę z nocnikiem tylko jak na razie przegrywam tę walkę. Próbowałam różnych sposobów sadzałam przed tv żeby oglądał reklamy, dawałam książeczkę, sadzałam w łazience jak sama korzystałam z toalety ale dla Osinka nocnik nie służy do siedzenia tylko do noszenia i wkładania do niego różnych rzeczy. Osinek wie co to "sisi" i wie że powinien robić do nocnika tylko nie chce robić! 
Biegunka, marudzenie, to chyba kolejne zęby będą wychodzić. Mały ma strasznie spuchnięte dziąsełka. Do tej pory często mały miał biegunkę na zęby ale nigdy nie był taki piszczący jak teraz i nie było problemów z jedzeniem.
 Ta pogoda i jego marudzenie tak mnie męczy, że wieczorem zanim położę głowę do poduszki to już śpię. Po całym dniu jestem tak zmęczona że czasami nie mam siły nic już zrobić. 
 A dziś dziecko postanowiło samo wziąć komputer. A co skoro mama nie pozwala to można wdrapać się na krzesło a z krzesła na stół!





wtorek, 3 lipca 2012

weekendowo

Weekend planowaliśmy spędzić poza domem. W sobotę byliśmy u pradziadków Osinka w Kętrzynie. Jak zwykle droga ciężka gdyż, Osinek nie koniecznie lubi jeździć tak daleko samochodem.100 km to dla niego za daleko i za długo. Obowiązkowo musieliśmy zrobić przerwę aby dziecko mogło rozprostować nóżki. W połowie drogi przepieliśmy fotelik na przednie siedzenie i troszkę było lepiej bo mały interesował się przejeżdżającymi samochodami. W Kętrzynie tradycyjnie spacer nad jezioro, na plac zabaw do piaskownicy i obowiązkowo LODY! Uwielbiamy jeździć do dziadków męża ze względu na te przepyszne lody. Gdyby mały lepiej znosił drogę to byśmy byli częstymi gośćmi w Kętrzynie.
Nad jeziorem powstał śliczny plac zabaw z mnóstwem atrakcji dla maluchów
Osinek polubił konika
Oczywiście na placu zabaw nie możemy ominąć piaskownicy 

Zabawa pożyczonym szpadelkiem. Na koniec negocjacje żeby Osinek chciał oddać zabawkę:) Oczywiście nie obyło się bez łez.

Mimo upału spacer był bardzo udany. Dziadkowie szczęśliwi, że mogli pobawić się z naszym urwisem. Potem był przepyszny obiad, drzemka i powrót. Droga do domu minęła bardzo szybko, mały był grzeczny i nie marudził. Siedział z tatą z tyłu i oglądał samochody mimo, że był bardzo zmęczony nawet oka nie zamknął.  
Natomiast niedzielę planowaliśmy spędzić na działeczce nad jeziorem u mojej siostry ale burzowa i pochmurna pogoda zmieniła nam plany. Przedpołudnie spędziliśmy w domu a popołudniu byliśmy u mamy. Oskar miał okazję poszaleć ze swoim starszym ciotecznym bratem. Chłopaki fajnie się razem bawią. Cyprjan to straszna niańka uwielbia pilnować Osinka a mały ma z kim chodzić za rękę - pociesznie razem wyglądają. 
Wieczorem oczywiście była kąpiel z ogromną ilością piany i szaleństwa przed spaniem.


Mały tak się rozchodził, że nie było mowy o tym żeby położyć go spać przed 21. Zasną dopiero po wypiciu mleczka i chwili uspokojenia. Uwielbiamy takie wieczorne szaleństwa:)

niedziela, 1 lipca 2012

Gryzienie

Od jakiegoś czasu Osinek podczas zabawy jak się tak porządnie rozszaleje to gryzie. Łapie tymi swoimi zębiskami za plecy lub ręce. Czym więcej mówię aby tak nie robił to on specjalnie się rzuca i sprawia mu to straszną przyjemność. Jaką ma on przy tym radość a jak się śmieje. Wydaje mi się, że on  nie do końca zdaje sobie sprawę, że sprawia nam ból. Często takie zabawy kończą się tym, że podnoszę na niego głos, mówię że nie wolno tak robić , że to boli, czasami udaję że płaczę lub grożę palcem. Ale to nic nie pomaga i tak on robi swoje albo zaczyna płakać z taką straszną żałością jakbym mu zrobiła straszną krzywdę.  No i weź zrozum czemu mały wymyślił sobie taką zabawę. 
Zastanawiam się czemu on tak robi. Jak ugryzie go nasz pies to biegnie żeby mu paluchy dmuchać a jak ja mu mówię że mnie boli to on się cieszy. Czytałam w necie różne porady dotyczące tego tematu ale łatwo napisać a trudniej zastosować w praktyce. Gdyż ja nie wiem skąd mu się wzięło te gryzienie. No i jestem w kropce bo jak się mam bawić z Osinkiem żeby mnie nie gryzł??? Jak go tego oduczyć???