środa, 15 sierpnia 2012

Horror pt. "Pan Samochodzik i schody"

NIEDZIELA
Niedzielne leniwe popołudnie, spędzamy w domu. Planujemy spacer po obiedzie. Osinek szaleje jak zawsze. Przybiegł do mnie dostał zeległe witaminy i miałam iść umyć mu ząbki. Mały uciekł ode mnie i wskoczył na jeździka i śmiga po całym salonie.
Ja w kuchni obserwuję jego zabawę. W pewnym momencie odepchną się za mocno i ..... podnoszę głowę a on wisi na schodach z terakoty i próbuje się ratować. Niestety nie zdążyłam dobiec do niego. Huk, płacz, młody spadł z dwóch schodów na jeździk. Nabił guza chwilę popłakał. O dziwo nawet się nie zaniusł. Obejrzałam głowę, poprzytulałam, wycałowałam i mały pobiegł się bawić. Zastanawialiśmy się wieźć do szpitala czy nie wieźć. Co tu z nim robić. Ale Osinek uśmiechnięty znowu biega po salonie i gania psa. Postanowiliśmy na razie poczekać i jednak wybrać się na spacer.
SPACER
Osinek ogląda samochody, dyskutuje z nami, żywo reaguje na zwierzęta i ludzi. Wygląda jakby wszystko było dobrze. Nie pierwszy guz ale pierwszy upadek ze schodów. Wracając ze spaceru mały zaczął piszczeć, chciał na ręce oczywiście do mamy, ziewał. Wyjęłam go z wózka, mały zrobił się blady i zwymiotował! Szybko wróciliśmy do domu. Zaczęłam go przebierać z zapaskudzonych ubrań a tu powtórka znowu zwrócił. Od razu jedna myśl wstrząśnienie mózgu!
DECYZJA - JEDZIEMY DO SZPITALA
Szybko spakowaliśmy, kilka rzeczy dla małego, dla mnie, dokumenty i pędem do szpitala. Najpierw do jednego tam obejrzeli i odesłali nas do drugiego gdzie jest oddział chirurgii dziecięcej. Droga 60 km. dłużyła się strasznie młody wymiotował, płakał i zasypiał. Budziłam go i zabawiałam aby nie zasnął. Mało brakowało a byśmy mieli wypadek bo jakiś wariat wyprzedzał na ciągłej linii a my z za zakrętu wyjechaliśmy i cm brakowały a byśmy się zderzyli. Normalnie czołówka jak nic! Ja blada mąż zdenerwowany dzieciak zasypia. Nie wytrzymuje napięcia płaczę! Młody też się wystraszył i płacze. Męnż nas uspokaja bo i jemu nerwy puszczają.
SZPITAL
Najpierw nie mogliśmy znaleźć izby przyjęć, potem czekaliśmy na lekarza. W końcu zjawił się i zbadał małego, sprawdził jego napięcie, patrzył w jego oczy, zrobił wywiad i powiedział, że zostajemy na obserwację. Zlecił tomografię głowy. Takie małe dzieci do tego badania usypia się na 20-30 sekund bo nie będą leżeć spokojnie. Podejrzewałam, że tak będzie. Odesłali na oddział. Mały znowu wymiotuje w windzie i znowu przysypia. Był bardzo osłabiony.
ODDZIAŁ CHIRURGII DZIECIĘCEJ
Pielęgniarki zrobiły wywiad, zakładają wenflon. Na moich oczach próbują znaleźć mu żyłę. Nie mogą. Osinek płacze aż zanosi się, wyrywa się. Karzą mi go trzymać. Serce mi pęka jak go tak męczą. Dzieciaczek oczami prosi o pomoc, jest wystraszony, boi się. Znowu ryczę bo już nie mogę patrzeć jak go męczą. Całuję, głaszczę i ryczę bo już nie mam siły. W końcu udało się.
Przenoszą nas na salę mały jest strasznie wystraszony wtula się we mnie. Uspokajamy się na wzajem mały przysypia.
TOMOGRAFIA
Zabierają Osinka na tomografię. Podają jakiś środek na uspokojenie, który nie działa. Kazali położyć go na łóżko. Prosiłam pielęgniarkę, że ja go zaniosę a ona nie lepiej położyć. Położyłam na łóżko a on w płacz. Wieźli go tak szybko a on tak strasznie się tego bał. Bał się tych mijających świateł albo ciemnych tuneli ( bo przecież szpitale muszą oszczędzać). Oczami prosił mnie żebym go ratowała i zabrała z tego okropnego miejsca. Robiąc tomografię wyprosili nas i uśpili małego. Przynajmniej uspokoił się i już nie płakał. Dla mnie te 30 sekund za tymi drzwiami było wiecznością. Dłużyło się strasznie słyszałam tylko jak na koniec próbują go wybudzić. Powrót na oddział był już spokojny. Przełożyli do łóżeczka podłączyli machinerię do mierzenia tętna (nie wiem jak to się nazywało), dali kroplówkę i mój synuś spał. Przyszedł lekarz i powiedział, że tomograf nie wykazał poważnych zmian, ale podadzą kroplówkę aby nie zrobił się obrzęk mózgu i będą obserwować.Była może godzina 23.00 jak mąż pojechał do domu a ja zostałam czuwać przy naszym śpiącym Osinku.

Ok. północy młody zbudził się bał się zaczął strasznie płakać. Krzyczał na cały oddział a ja nie mogłam go uspokoić. Pobudził inne dzieci. Próbował zerwać kroplówkę. Nie mogłam sobie poradzić z nim więc pielęgniarka dała mu zastrzyk na uspokojenie. Mały przez kolejną godzinę wyglądał jak by był na haju. Oczy mętne, podnosił się układał, nie płakał tylko tak leżał i patrzył się na mnie. Głaskałam go po główce i trzymałam rączkę aby kroplówka szybciej zleciała. W końcu ok 2.00 zasnął. Wtedy i ja na chwilkę położyłam się. Zbudził się przestraszony dopiero ok 6 rano. Lekarz na obchodzie nazwał Osinka Pan Samochodzik (stąd tytuł posta). Do końca pobytu cały personel go tak nazywał. Lekarz badał go bardzo dokładnie i nawet w nocy kilka razy do niego zaglądał. Z opieki jestem zadowolona gorzej z opłakanymi warunkami w tym szpitalu.
  Kolejne dni były już spokojniejsze. Zajmowałam się próbami utrzymania Osinka w łóżeczku. Nie było to proste, musiałam wykazać się kreatywnością w wymyślaniu zabaw:). Na szczęście młody po ciężkiej nocy zaliczył 2 całkiem długie drzemki. Ostatniego dnia lekarz pozwolił uwolnić go od tej machinerii do mierzenia tętna, więc mogliśmy iść pobawić się z innymi dziećmi w świetlicy.
Osinek ogląda zdjęcia taty, babci, wujka, mamy i oczywiście "liczy" drobniaki.

 Dobrze, że w sali był telewizor to mogliśmy oglądać reklamy.

 A tutaj z koleżankami z sali obok.

DOM
Dziś nas wypisali do domu. Ja wróciłam przeziębiona i połamana. Głowa od niewyspania mnie bolała. Na szczęście Oskar czuje się dobrze. Szaleje, bawi się, cieszy się, że już jesteśmy w domku a Lenka nieodstępuje go na krok. Tylko jak młody wsiada na jeździka od razu serce mam w gardle oby tylko drugi raz nie zjechał ze schodów.
Męnż na urlopie mieliśmy tyle planów i już wiem, że nawet połowy nie uda nam się zrealizować.
Mam do siebie żal, że od razu nie pojechaliśmy do szpitala, że zbagatelizowaliśmy ten upadek. Mam nadzieję, że już więcej nie zaliczymy takich "wczasów"!

4 komentarze:

  1. No w sumie nie wyglądało, aby coś mu dolegało, a jednak lepiej zawsze dmuchać na zimne, jak widać. Mam nadzieję, że reszta urlopu będzie udana !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie nie wyglądało, a jednak coś było skoro zaczął wymiotować i w jednej chwili zrobił się senny

      Usuń
  2. biedny Osinek :((( Najgorsze jest jak małe dziecko tak cierpi. My też mamy już doświadczenia z pobytem w szpitalu i mimo, że personel był bardzo miły Franek strasznie znosił pobyty w szpitalu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oskarowi też nie koniecznie służył ten pobyt. Ja nie mogłam patrzeć jak "męczą" mojego synusia

      Usuń