Kiedy dzwoniłam z informacją:
"Kochanie wychodzę dziś do domu",
słyszałam taką odpowiedź:
"dziś o jejku nie zdążyłem posprzątać ale Ty się nie denerwuj wszystko się zrobi a Ty będziesz sobie spokojnie leżała"
Tak było za pierwszym i za drugim razem :)
Wracam do domu a w nim jest tak:
- dziecko robi co chce i ogląda tyle bajek ile chce,
- od progu można nogi połamać na zabawkach (przecież po co je sprzątać skoro jutro znowu będą rozsypane),
- w zlewie kranu nie widać mimo, że mamy zmywarkę,
- męnż zrobił pranie i zgubił moje ulubione leginsy (o zgrozo szukaliśmy ich godzinę),
- w szafie z moimi ubraniami nic nie można znaleźć (szukał koszuli czy bluzki dla mnie do szpitala),
- zmienił pościel na naszym łóżku ale poszewkę założył tylko na jedną kołdrę bo przecież pod jedną spali,
Najważniejsze, że moje ukochane kwiatki podlewał!
Najważniejsze, że moje ukochane kwiatki podlewał!
Mimo, że mój jedyny i wspaniały męnż jest strasznym bałaganiarzem to kocham Go najbardziej na świecie!!!!
pozdrawiam
no jakbym czytała o swoim. jestem pewna, że zastałabym dokładnie to samo a mój jeszcze w dodatku chodziłby i puszył się, ze dal rade i że wszystko sam umie......
OdpowiedzUsuńniech ktoś tylko powie, że praca mamy to tylko relaks.. :P
No oczywiście, że relaks bo przecież samo się sprząta:)
UsuńNa szczęście pod moim czujnym okiem dom został doprowadzony do porządku:)
U mnie było dokładnie tak samo jak poszłam na porodówkę. Mąż obiecał, że posprząta wszystko przed naszym powrotem i powiesi firanki. Kuba był u babci, więc nie miał nic innego do roboty. A mimo to i tak jedyne co zrobił to odkurzył i przez to brakło mu czasu na zmywanie bo zlew był zawalony cały....
OdpowiedzUsuńNie raz mam ochotę zostawić go na dłużej z dziećmi i zobaczyć jak by sobie poradził :))
Trzeba szukać w tym wszystkim pozytywów: przecież pranie zrobił, pościel zmienił - stara się jak może :)
OdpowiedzUsuńZapraszam w wolnej chwili do mnie na konkurs :) Nagroda w sam raz dla Ciebie :) i szanse na wygraną duże, bo jak na razie tylko dwa zgłoszenia :(
http://rodzinanazielonymwzgorzu.blogspot.com/2013/02/ciaza-fasolka-i-koknurs.html
To ja jestem taka sama bałaganiara, jak Twój mąż :)
OdpowiedzUsuńHehe no cóż, tak to jest z tymi facetami, ale nie można ich nie kochać -mimo wszystko :D
OdpowiedzUsuńboję się pomyśleć, jakby to wyglądało u nas.
OdpowiedzUsuńchoć, gdy po urodzeniu Emilki wróciłam do domu nie zastałam go w opłakanym stanie i nie była to zasługa mojej mamy.
mąż się postarał, a pranie robiliśmy na telefon, segregując każdą skarpetkę, koszulkę itd na odpowiednią kupkę ;)
Po urodzeniu Osinka też był porządek ale jeszcze wtedy mieszkaliśmy u mojej mamy a męnżowi do ogarnięcia to został tylko nasz pokój :)
Usuńskad ja to znam :)
OdpowiedzUsuńhaha :D super! to dobrze że już jesteś ! nikt tak nie ogarnie domu jak kobieta w nim mieszkająca :) odpoczywaj kochana i samych radosnych chwil życzę! :*
OdpowiedzUsuńE tam :) się posprząta, teraz leż grzecznie i toruj sobie ścieżki do celu, jakim jest łazienka lub jedzenie :)
OdpowiedzUsuńTak właśnie robię a jak nie da rady dotrzeć zwłaszcza do lodówki to robię awanturę :)
Usuń