niedziela, 5 maja 2013

Niedzielny poranek

Niedzielny poranek zaczęliśmy od śniadania z teściową, która zaszczyciła nas swoją wizytą :)
Przyjechała zobaczyć jak się jej synuś miewa po zabiegu :)
Czy aby go nie męczę za mocno i do roboty nie gonię ( żart taki) haha :)
Przywiozła Osinkowi zestaw gier edukacyjnych z mówiącą i świecącą marchewką. 
Na piszę o tym więcej o ile młody będzie chętnie się bawił. 
Zestaw wygląda fajnie tylko czy zainteresuje Osinka??? 
O to jest pytanie ?? :)
A później zebraliśmy się i tradycyjnie pojechaliśmy na plac zabaw i pierwsze lody w tym roku.

W sumie to dla Osinka były pierwsze lody w życiu :)




Najpierw młody nie wiedział co ma z tym lodem zrobić,
patrzył się i patrzył i nie chciał próbować.
Ale ja tylko poczuł ten śmietankowy, zimny i słodki smak to nie można już go było odkleić od wafelka ;)















A po lodach wyczekiwany plac zabaw!





Zdjęć kilka i to kiepskiej jakości bo młody nawet na 5 minut nie chciał się zatrzymać!
Męnż ledwo chodzący i cierpiący z powodu bólu nosa ale jakoś zdążył biegać za tym naszym dzidziolem.
Nie wzięliśmy swoich zabawek a młody pobawił się w piasku, zjeżdżał na zjeżdżalni, pojeździł cudzym rowerem i pobawił się cudzym samochodem :)

A jeśli chodzi o męża to od wczoraj jest w domu. 
Chodzi taki trochę niewyraźny, nos, górna warga i policzki ma spuchnięte. Ciągle narzeka, że go boli a wczoraj miał temperaturę, także jak na razie mam przechlapane bo nie dość, że muszę zajmować się Osinkiem to i mężem ledwo chodzącym. W piątek ma na zdjęcie szwów i przeżywa, że będzie go bolało bo jak na razie nie może dotknąć się do nosa. 


pozdrawiam 


7 komentarzy:

  1. mojemu też teraz trudno zdjęcia zrobić ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jula też wczoraj jadła swoje pierwsze lody w życiu , ale odziwo wiedziała co z tym zrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  3. mam opory by dać Emilce loda, ciekawe czy się odważę w te laato :)
    daj znać jak gry się sprawiły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też do tej pory nie dawałam młodemu lodów, bo się ciągle bałam o jego gardło.

      Usuń
  4. Chory mąż = przechlapane, ehh. Trzymaj się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj żebyś wiedziała! Ciągle chodzi i tak ciężko wzdycha! A ja szału dostaję bo nie mówi, że go boli tylko plącze się po domu i wzdycha! :)

      Usuń
  5. lody, lody...ach super :) my też już mamy pierwsze tegoroczne lody za sobą ;)

    OdpowiedzUsuń