Były wakacje i już ich nie ma :)
Tak można byłoby napisać w skrócie :)
Miałam pisać częściej ale sierpień był tak szalony, że skończyło się jak zwykle...
Sierpień to miesiąc weków - ogórki kiszone, w occie, sos pomidorowy, dżem z jabłek i wiśni. Prawie każde popołudnie spędzaliśmy na "słoikach". Efekt taki, że trzeba było w piwnicy dorobić półek ;)
Mój ulubiony dżem wiśniowy.... niebo w gębie :)
Sierpień to również wyprawa na epokę lodowcową. 8 osób na sali więc wielkie tłumy, chipsy i popcorn zjedzone w trakcie reklam. Koniec bajki oglądany na stojąco ale wytrwaliśmy do końca.
sierpień to wakacje a jak wakacje to jezioro. Mimo kiepskiej pogody udało się kilka razy pomoczyć tyłek nad jeziorkiem. Nasze "odkrycie" to plaża na Dworku Mazurskim. Fajne miejsce, super brzeg dla dzieci i mało ludzi czyli wszystko to co lubimy :)
Sierpień to także miesiąc urodzinowy. Bawiliśmy się na urodzinach u Antka, Ksawerego i Juliana.
Ale co tu dużo pisać pokaże lepiej kilka zdjęć z ostatniego miesiąca.
Nie byłabym sobą gdybym nie wspomniała o bieganiu. Ten sport wpisał się w nasz grafik dnia codzienne i staramy się tak aby każde z nas mogło realizować swoje plany. Mężu przygotowuje się do maratonu w Poznaniu a ja planuje 2 półmaratony na jesień. w głowie cięgle chodzi start w maratonie na wiosnę. Ale co z tego wyjdzie .... okaże się. Muszę najpierw w głowie tę myśl zakodować a potem realizować ten plan :)
Bardzo długi post :)
Ale chciałam choć w części nadrobić miniony sierpień. Do połowy września mam urlop dlatego postaram się jeszcze opisać nasz rodzinny wypad na statek w Augustowie.
pozdrawiam

Super :) I jak nowa epoka lodowcowa?
OdpowiedzUsuń